Bojan Stanisławski i Kamil Łukaszek rozmawiają o wielkim wzmożeniu, które ogarnęło polską opinię publiczną po tym jak Zełenski publicznie ofuknął Polskę za deficyty euroatlantyckiej lojalności i brak dostatecznego zaangażowania. Czy mogłoby być inaczej? Spoiler alert — nie mogło. Sami sobie na to zapracowaliśmy. Potem dyskusja schodzi na kwestie demokracji i legitymacji wyborów parlamentarnych w Gruzji i w Bułgarii. W Tbilisi był rejwach, którego echa słyszymy do dziś, choć wybory przebiegły prawidłowo pod każdym względem. W Bułgarii zaś nie głosował niemal nikt, połowa protokołów wyborczych zawiera błędy, a nowe Zgromadzenie Narodowe cieszy się zerową legitymacją. Zawodowi demokraci jednak milczą.
✳️ Jeśli nasza działalność publicystyczna wydaje Ci się pożyteczna – wesprzyj nas! ✳️
👉 Patronite: https://patronite.pl/strajk (instrukcja: https://is.gd/b9fLJE)
👉 Kup kawę: https://buycoffee.to/portalstrajk
👉 Numer konta: 32 1140 2004 0000 3402 8325 5208 z dopiskiem „darowizna”
📺 Nasze publikacje na portalu YouTube:https://www.youtube.com/@Strajkeu2021
📺 Nasze publikacje na portalu Odysee: https://odysee.com/@strajkeu2021:c
🎙✍🏻📺 Nasz profil w komunikatorze Telegram: https://t.me/portalstrajk/
🎙 Nasze publikacje na platformie Spotify: https://is.gd/MUmXrn
🚹 Maciej Wiśniowski – dziennikarz z 35 letnim stażem, ćwierć wieku pracował w tygodniku NIE, był wydawcą w TV Superstacja, wykładał dziennikarstwo na dwóch wyższych uczelniach. Specjalizuje się w tematyce rosyjskiej: mieszkał w ZSRR i Rosji ponad 5 lat. Scenarzysta nagradzanych filmów dokumentalnych. Twórca i wciąż redaktor naczelny Portalu Strajk.
🚹 Bojan Stanisławski – dziennikarz, tłumacz i wydawca. Korespondent Bułgarskiego Radia Państwowego w Warszawie; autor wielu artykułów w bułgarskiej prasie, komentator i redaktor naczelny portalu BARICADA; prowadzi podcasty w języku angielskim i polskim. Komunista i przedsiębiorca zarazem.
⚠️⚠️⚠️ Łamy Portalu Strajk są otwarte dla wszystkich, którzy chcą zamieszczać tutaj swoje teksty, a czują, że ramy obecnej rzeczywistości są dla nich zbyt ciasne. Jedynym kryterium druku jest ich merytoryczna zawartość i zgodność z linią redakcji. ⚠️⚠️⚠️
📧 Kontakt z redakcją: redakcja@strajk.eu, red.wisniowski@gmail.com, Czekamy tu na Wasze teksty, komentarze, sugestie i przemyślenia.
Witajcie Obywatelki i Obywatele, to my, duet redakcyjny portalu Strike, tym razem w osobach Bojana Stanisławski i Kamil Łukaszek. Dziś będziemy rozmawiali o tym, co prezydent Ukrainy miał do powiedzenia na temat Polski i jak bardzo wstrząsnęło to polską opinią publiczną, jak również polską klasą polityczną. Przeżywamy swoisty szok.
Bardzo to jest osobliwe i przedstawimy Wam te osobliwości oraz wyrazimy nasz komentarz. Powiemy też o Gruzji i powiemy o Bułgarii. Zaczynajmy.
Kamil, zadam Ci pytanie, jak bardzo jesteś zaskoczony tymi wynurzeniami, które dzisiaj pojawiły się w polskim przestrzeń publiczną, a które są oczywiście udziałem prezydenta Zełenskiego. Strasznie tam się wszyscy zdenerwowali, zabulgotali jak czajniki, zwłaszcza tutaj, gdy spojrzeć na sieci antyspołecznościowe, to tam specjaliści od wszystkiego, a zwłaszcza od polityki zagranicznej, to są oczywiście ci sami specjaliści, którzy wcześniej byli ekspertami od wirusologii, sztuki wojennej, historii wojskowości rosyjskiej, wcześniej jeszcze od awiacji cywilnej i wojskowej i kilku innych takich. To teraz właśnie są tutaj wytrawnymi historykami, jak również, można powiedzieć, takimi sędziami moralno-historyczno-politycznymi.
My się w takich moralno-polityczno-historycznych sędziów zbawili nie będziemy, ale jednak musimy poświęcić temu trochę uwagi. No i naprawdę ja chciałbym wezwać tutaj do jakiegoś opanowania, chociaż wiem, że to jest taka czcza gadanina, bo to opanowanie to jest ostatnia rzecz, która przychodzi do głowy ludziom, którzy zawodowo komentują w internecie. Był kiedyś taki żart w PRL-owskim filmie, że tam mój mąż jest z zawodu dyrektorem, no to teraz myślę, że mój mąż jest z zawodu komentatorem tam na Facebooku czy na Iksie czy coś podobnego, to byłaby właśnie odpowiedź do dzisiejszej wersji tamtej czy taka transpozycja, dzisiejsza transpozycja, dzisiejsza wersja tamtej anegdoty.
Więc Kamil, korzystam z okazji, że mogę porozmawiać z kimś, kto reaguje normalnie, więc po prostu powiedz, co o tym chodzi. No niestety zero zaskoczenia, prawda? To w jaki sposób ostatnio cała elita ukraińskiej władzy, jeśli tak ją można nazwać, traktuje Polskę? No to jest po prostu kontynuacja tego, prawda? Nie idzie, a więc trzeba znaleźć winnych. Wiadomo, że Ukraińcy nie mogą być winni, no bo Zełenski nie będzie sobie kręcił bata na własny tyłek. Wiadomo również, że nie podskoczy takim krajom jak Francja, Niemcy czy nie daj Boże Stan Zjednoczony. A więc najprościej wskazać tutaj na Polaków jako winnych tego, że na froncie wojny z Rosją nie idzie tak, jak Zełenski chciałby, żeby szło. A więc po pierwsze Zełenski wskazał, że Polska nie przekazała tych migów 29 w liczbie olbrzymiej, które mogłyby tutaj w jego rozumieniu, jak mnie mam zmienić, oblicza wojnę.
Po drugie Polska cały czas nie chce się po prostu kinetycznie zaangażować w wojnę, nie chce zestrzeliwać nad zachodnią Ukrainą rosyjskich rakiet i pocisków. I tutaj Załęski odnajduje powód, dla którego Ukraina nie wygrywa, nie odnosi spektakularnych zwycięstw w wojnie z Rosją. Jeśli dodamy do tego jeszcze dzisiejszą wypowiedź szefa ukraińskiego IPN-u, który zechciał powiedzieć, o czym również zero zaskoczenia informują tylko prawicowe media, liberalne tego nie robią, że Polska uparcie nie wskazuje miejsca, w których ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej miałyby być podejmowane.
A w ogóle jeśli mamy rozmawiać o tych ekshumacjach, to równolegle należałoby rozmawiać również o ukraińskich bohaterach, których pomniki stały na ziemi przemyskiej i rzeszowskiej i generalnie w Bieszczadach, Zamojszczyźnie i tak dalej. Kiedy szef ukraińskiego IPN-u mówi o ukraińskich bohaterach, ma na myśli tych bohaterów. Tych bohaterów, którzy w latach czterdziestych czy w ogóle na początku kształtowali państwowość ukraińską.
Także w różny sposób ma na myśli po prostu wyznawców banderyzmu, wyznawców radykalnego nacjonalizmu. A więc w tym momencie my obserwujemy kolejną odsłonę tego, że Ukraina wobec Polski realizuje różnego rodzaju, jak to dobrze zresztą nazwałeś, szantaże moralne i takie rozgrywanie emocyjkowatością. Natomiast spodziewam się, że Polska, to jest też pytanie, czy Polska znajdzie jakąś odpowiedź na to, bo ostatnio Sikorski stara się jakby odbijać piłeczkę.
To może być część jego kampanii prezydenckiej INSP, że on chce tutaj się pokazywać jako ten, który również wobec Ukraińców jest asertywny. No ale pytanie teraz, na ile Polska w tej polityce jest samodzielna? Czy nie dojdzie jednak do tego, że kiedyś w przyszłości to pociski Polacy będą strącać nad zachodnią Ukrainą? Czy nie dojdzie do kolejnego przekazywania broni stronie ukraińskiej? Warto odnotować to, że Polacy postarali się przynajmniej o to, żeby w tym ostatnim porozumieniu pomiędzy Ukrainą a Polską zostały wyliczone tak numerycznie te rzeczy, te składniki ukraińskiego uzbrojenia, które przez Polskę zostały przekazane, żeby to było na papierze. Ale ty masz na myśli to porozumienie, które Donald Tusk poza konstytucyjnie ratyfikował, klepnął je.
Nie ratyfikował, tylko takie podpisał, ale właściwie nie była to umowa, tylko porozumienie. Samo opas to jakoś tam ma status międzynarodowy. Jakiego to jest kalibru? Ale tam się właśnie znajduje takie wyliczenie, że tam, teraz zgaduję, że pięćdziesiąt, nie wiem, Rosomaków. Ja nie pamiętam. Ja muszę ci powiedzieć, że nawet nie pamiętałem tego, że tam się te liczbowe wartości znalazły. Natomiast przypomnę tylko osobom, którym mogło to już ewentualnie umknąć, ponieważ w tym cyklu 24-godzinnym, 7 dni w tygodniu, gdy cały czas pojawiają się nowe patologie, zwłaszcza na odcinku ukraińskim, no to trudno to czasem jest sobie uporządkować, że w grudniu 2016 roku została podpisana dalece ważniejsza i obowiązująca do dzisiaj.
Nikt jej nie wycofał ani w żaden sposób tutaj nie wypowiedział, ani nawet nie podjął jakichś prób zmierzających właśnie do tego, aby i ona przestała obowiązywać. Została podpisana umowa pomiędzy Polską a Ukrainą, z której nie wiadomo kto podpisał tak narodową sprawę, dlatego to tam się znajduje tylko jakieś faksimile. Istnieje podejrzenie, jak rozumiem uzasadnione, bo to ludzie, którzy się temu przyglądali bliżej i to twierdzili, że to jest faksimile Macierewicza, o którym wczoraj rozmawialiśmy, że na pewno jest rosyjskim agentem.
No i ten rosyjski domniemany, rzekomy rosyjski agent doprowadził do podpisania umowy, z której wynika w sposób raczej trudny do podważenia, że Polska się zobowiązuje do przedłożenia Ukrainie właściwie całego zasobu państwa. Teraz się upominają, to o co chodzi. I teraz oni się oczywiście upominają, ale myślę, że oni się upominają, nawet nie nazwałbym tego upomnieniem, tylko raczej nazwałbym to takim już trochę aktem takiego publicznego smutku.
Jakiejś takiej, trochę jest w tym ekspiacji, trochę jest w tym jakiegoś żalu, trochę jest w tym jakiejś takiej, no oczywiście przyrodzonej można powiedzieć, zapewne takiej komiczności w publicznej przestrzeni, którą Zełeski demonstruje chyba nie chcąc w tym wypadku. Ale ja nie sądzę, że to jest próba rozliczenia Polski z czegokolwiek, z jakiejkolwiek umowy, z jakiegokolwiek porozumienia, niezależnie od tego jak ono by zostało ratyfikowane, nieratyfikowane czy podpisane i cokolwiek byłoby w nim zawarte. Mi się wydaje, że to jest raczej prosta, logiczna i naturalna reakcja na politykę Polski wobec Ukrainy, która musiała się tym zakończyć.
I mówię to z pełną odpowiedzialnością, bez żadnej demagogii czy jakiejś tutaj przesady. Musiała się tym zakończyć, dlatego że jeżeli komuś, i to wszystko jedno już, to jest uniwersalna zasada, nie sądzę, żeby od niej było jakoś szczególnie wiele wyjątków, jeżeli w ogóle jakieś są, czy to w życiu publicznym, politycznym, czy jakimkolwiek innym, jeżeli komuś bezinteresownie cały czas nadskakujesz i komuś się cały czas oferujesz, no to w końcu zostaniesz wykorzystany. No to po prostu tak będzie.
I moim zdaniem, jeśli już zapisaliśmy się i w sposób taki chętny i entuzjastyczny na rolę pierwszego frajera, no to tym pierwszym frajerem musieliśmy w końcu zostać. Ktoś to zauważył, ktoś to usłyszał. I nawet ja muszę powiedzieć, że nie mam takiego przekonania, że to Zełenski tutaj jest animatorem jakiejś wielkiej międzynarodowej intrygi, której ofiarą jest Polska, bo to już naprawdę czekam.
Jutro jest piątek, to piątek, sobota są takie dni, w których te Ziemkiewicze wszystkie się tam uzewnętrzniają. Tylko czekam na to, jak oni mi opowiedzą właśnie, jak to Polska została wona, jak wszyscy przeciwko Polsce, zwłaszcza Niemcy przeciwko, dogadali się z Ukraińcami, jeszcze Amerykanie i tak dalej nie rozumieją, a tu Polska, Polska i wiesz, to w ogóle nie o Polskę chodzi. Naprawdę.
Znaczy wiesz, ciekawe jest jeszcze w tym wszystkim to, jest w tym wszystkim to, że jesteśmy również w tym momencie, w którym Zełenski, ja nie wiem, który już plan zwycięstwa będzie przedstawiał. Bo dzisiaj, dzisiaj mówimy już o trzypunktowym planie, już nie ma tego czteropunktowego, który niebawem zostanie przedstawiony, głównie stronie indyjskiej. Bo tutaj jest mowa o rozmowach pokojowych, które miałyby się w myśl, w myśl planów Zełenskiego toczyć niebawem w Indiach.
A więc kurczę, plan zwycięstwa był podczas szczytu NATO w Waszyngtonie. Później kolejny, który był przyjęty zupełnie od czapy. Wszyscy wiedzieli, że facetowi odjeżdża peron.
Dalej plan zwycięstwa ogłoszony kilka tygodni temu, ten czteropunktowy, przed ukraińskim parlamentem. Trzeci plan zwycięstwa, ten z załącznikami te innymi. Teraz jest trzeci plan zwycięstwa, który został przedstawiony Hindusom.
Dla odmiany jest to trzypunktowy plan zwycięstwa. Także to jest działanie po prostu, wiesz, takiego kota w worku zamkniętego, który walczy o życie. Ja myślę, że to spontaniczne generowanie planów zwycięstwa jest z pewnością taka, można powiedzieć, bardzo charakterystyczna forma sygnalizowania tego, że jednak przegrywamy.
Tylko nie możemy tego po prostu jakoś expressis verbis wyrazić. Ale to wracam do tego, chcę dokończyć swoją myśl. Dlatego, że moim zdaniem w tym wszystkim Zełenski też jest niesamodzielny. Bo ty pytałeś o to, czy Polska jest niesamodzielna. Rozumiem, że to było pytanie retoryczne, ale Zełenski tym bardziej. W związku z czym mi się wydaje, że albo ktoś dał zielone światło Zełenskiemu, żeby szlachtować Polskę, albo ktoś przynajmniej to pobłogosławił. A jeżeli on miał rzeczywiście taki jakiś spontaniczny odruch, żeby to zrobić, to ja uważam, że to wynikało właśnie z postawy Polski. Polska, żeby oczekiwała od jakiegoś Zełenskiego, czy od kogokolwiek, który prezentuje przynajmniej oficjalnie biorąc ukraińską politykę i ukraińską klasę polityczną decydentów ukraińskich, to musiałaby zasygnalizować chęć i wolę uzyskania czegoś w zamian za tę pomoc, w cudzysłowie, którą Ukrainie przedłożyła. Natomiast jeżeli takiego sygnału nie było, to nie można oczekiwać, że ktoś będzie się domyślał, albo myślał za nas, albo koncypował, jaki my możemy mieć ewentualnie interes.
I w tym wypadku, jeszcze raz podkreślam, jeśli podpisaliśmy oficjalną umowę w 2016 roku i później całym swoim zachowaniem demonstrowaliśmy to, że jesteśmy gotowi na wszystko za nic, to wszystko zostało wzięte i nic zostało nam dane, nawet można powiedzieć zwielokrotnione nic, w postaci tych pretensji. I mało tego, ja uważam, że Zeleński ma pretensje w ten sposób, znaczy wyraża w ten sposób pretensje nawet nie tyle do samych Polaków, co wyraża pretensje do tych, którzy Polakom nie pozwolili tego zrobić. Bo ja pamiętam jeszcze na samym początku tej specjalnej operacji wojskowej czy wojny, że Polacy już wtedy, jeszcze za Kaczyńskiego, który też natychmiast rozgrzał rurę, gdy tylko przecież tam się rozpoczęła ta operacja, no to wtedy pierwsze, no może nie, ale jedną z takich, pamiętam, no propozycji, która powstała po stronie polskiego rządu, no to żeby wysłać na Ukrainę jakieś misje NATO-wskie, które będą mogły się bronić, nie wiem czy to pamiętam, miały być misje pokojowe.
I Polska oczywiście już się zaoferowała, że to może tutaj przeprowadzić, zorganizować i tak dalej. Wtedy Amerykanie jeszcze było tak, że to jeszcze był inny zupełnie, inny moment w sensie nawet takiego wyobrażania sobie, jak ta wojna może przebiegać i jakie może mieć skutki i tak dalej. Wtedy Amerykanie powiedzieli chyba Polakom, że się puknęli w głowę.
No to drugą rzecz, którą Polacy wtedy zaproponowali, to były te migi, ale migi natychmiast ktoś w Polsce, nie wiem czy to jakiś generał czy ktoś powiedział, nie, nie, ludzie, no nie róbcie tego, żadne migi, co wy, nie bawmy się w takie rzeczy. I Polacy się natychmiast tego wycofali. Ale później, nie wiem czy to sobie przypominasz, to strona jednak amerykańska pomyślała, że w sumie dlaczego nie.
No i zaczęła później sama naciskać na Polskę, żeby może byśmy wrócili jednak do tej propozycji. Tylko Polacy wtedy jakoś tak sprytnie z tego wybrnęli, już nie pamiętam czy to Duda, czy ktoś się powiedział, że no to my możemy te migi dać, ale to nie Ukrainie, tylko my je przekażemy do bazy Ramsztajna, bo wy sobie róbcie z nimi. Z Niemiec będą startować.
No i mam wrażenie, opowiadam o tym, przywołuję to dlatego, że Zełenskiemu wtedy stworzono taką moim zdaniem uderzenie, że to wszystko się da, że tak, że dostaniecie i to, i to, i wszystko i w ogóle nic się nie ma, wszyscy cały czas będziemy wam tutaj podsypywali, a Polska, no to już sami widzicie, no oni to w ogóle nie ma sprawy. No i mam wrażenie, że to jest jakieś wyobrażenie, w którym Zełenski funkcjonował bardzo długo i przypomniało mu się to teraz i być może wrócił żal ze zdwojoną siłą ze względu na to, że front się sypie. Jutro Maciej będzie nagrywał z Krzysztofem Podgórskim, to się tam dokładnie wszystkiego dowiecie, kogo tam ta pornografia wojny interesuje, ale politycznie biorąc, to moim zdaniem jest efekt nie tego, że Zełenski ma jakieś tutaj szczególną wrogość, wykazuje w stosunku do Polski, tylko dlatego, że Polska w taki sposób ułożyła stosunki z Zełenskim, że dla niego właściwie jedyną naturalną i racjonalną, o ile można tu mówić w ogóle o jakiejś racjonalnej reakcji, jest właśnie taka.
Tak, ja myślę, że to jest jeszcze jeden generalnie objaw, jeszcze jednego zjawiska może w ten sposób. Otóż strona ukraińska doskonale zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że kończą się dwie rzeczy. Otóż materiałowo tak zwany zachód nie da rady wysyłać tak dużej tak zwanej pomocy, bo kończą się pewne zasoby.
To raz, druga rzecz, kończy się po prostu zainteresowanie zachodu, zainteresowanie opinii publicznej. Tak, ale jest też jednak takie usztywnione stanowisko Rosji, bo to, co gruchnęło ostatnio, o czym tam pokrótce rozmawialiśmy, to znaczy rakiety Tomahawk na przykład, które podobno miały być w tym tajnym załączniku, był tak tajny, że New York Times o tym potem napisał, a strasznie się Zełenski zdenerwował, że New York Times o tym pisze. Nie wiem, czy to było rytualne, ale wydaje mi się, że każda osoba, która obserwuje te okoliczności zdaje sobie sprawę z tego, że New York Times jest na pewno o wiele lepiej poinformowany o tym, w jaki sposób Ameryka będzie obsługiwała dalej problem ukraiński niż sam Zełenski, na pewno on się o tym dowiaduje później. Ale z tymi rakietami Tomahawk, to dlaczego to zostało grzmotnięte gdzieś w przestrzeni publicznej? Po to, żeby wszystkim tym, którzy zdają sobie jeszcze sprawę z niebezpieczeństwa, które by to za sobą niosło, przekazanie rakiet Tomahawk, no to żeby mieli szansę zareagować, po prostu teraz, jeszcze przed wyborami prezydenckimi i tak dalej, żeby nie powstały jakiekolwiek wątpliwości po stronie Zełenskiego, dlatego żeby on później właśnie nie miał o to pretensji albo żeby sytuacja była jasna, a Polska takich rzeczy nie robi. Polska po prostu prowadzi politykę kompletnie bezmyślną, o ile w ogóle można mówić, że prowadzi jakąkolwiek politykę zagraniczną, bo przepraszam, polityka zagraniczna polegająca na tym, że się zajmie jakieś stanowisko, to nie jest żadna polityka. Polityka zagraniczna to jest wtedy, kiedy się coś załatwi i kiedy się wie w jaki sposób.
Natomiast jedną jedyną rzecz, którą tutaj nawiązuję do tego, co ty powiedziałeś o Rafale, chciałem powiedzieć Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski, o Radosławie Sikorskim. Radosław Sikorski rzeczywiście próbuje tutaj teraz trochę pograć tym takim resentymentem à propos Wołynia i rozumiem, może to rzeczywiście być związane z kampanią prezydencką, tą, która tam nastanie za jakiś czas i on sobie tutaj może próbuje zbudować taką pozycję, ale według mnie to też jest pozycja słaba. Słaba w bardzo niewygodnym szpagacie, który oczywiście skończy się dla Polski źle.
I moim zdaniem to, co ty powiedziałeś, to znaczy ten sygnał ze strony ukraińskiego IPN-u, że oni właściwie nie bardzo wiedzą, gdzie mają kopać, to jest moim zdaniem dokładnie takie wstępne potwierdzenie tej mojej hipotezy. Dlatego, że najgłupszą rzeczą, którą można było zrobić, to dać się właśnie wycyckać na ostatniej prostej w taki sposób, aby oddać tę ekshumację i wszystkie prace archeologiczne w ręce ukraińskie. Dlatego, że oni teraz będą sobie kopać tam, gdzie chcą, bo Polacy, jak się okazuje, nie potrafią nawet wskazać gdzie i tam się mogą znaleźć na przykład zwłoki ukraińskich.
Różnych nie tylko bohaterów, ale w ogóle jakichś cywilów, bezbronnych oczywiście, dzieci, kobiet itd., nam się mogą znaleźć różne straszne rzeczy i to posłuży do tego, oczywiście, że będzie to jakaś manipulacja, prawdopodobnie szyta bardzo grubymi nićmi, ale to nie szkodzi, to wystarczy i nagle się okaże, że Polacy sami chcieli, a tu się okazało, że wykopali sobie, wiesz, dosłownie i w przenośni coś, co jest przeciwko nim. Więc jest to kolejny głupi, kretyński, po prostu debilny ruch dowodzący tego, że polska polityka zagraniczna to jest jakiś benefic kretynów. Tak, uda się po prostu ukraińskiemu IPN-owi potwierdzić tę narrację, jaką prowadzi od lat.
To były wojny etniczne. Nie możemy tutaj mówić o żadnych pogromach, tylko po prostu zwaśnionych plemionach, które w danym momencie historycznym był proces narodowotwórczy. No i umówmy się, tak to wygląda, prawda? Oczywiście badajmy to, ale wybaczamy i prosimy o wybaczenie generalnie.
Jeżeli tak powiedzą, to jeszcze daj Boże zdrowie, zobaczymy jak to. Moim zdaniem to się obróci przeciwko Polsce w dużo bardziej uciążliwy sposób, ale oczywiście zobaczymy. Do tego jeszcze tutaj powiem, że takie jakieś konto prawicowo-satyryczne, czy jak należałoby je nazwać, na X, które się nazywa KULFON, opublikowało jakąś kretyńską mapę Polski, gdzie część niektórych republik bałtyckich, część Białorusi, część Ukrainy jest w Polsce i to jest podzielone na jakieś tam województwa itd.
Ja się temu nawet nie przyjrzałem, bo to takie tam prawicowe poczucie humoru, jak to kiedyś się o tym mówiło i oczywiście ukraińscy nacjonaliści jacyś to wypatrzyli na tym X i zrobili z tego jakieś wielkie story teraz, że tutaj Polacy to jakieś wiesz, no, konto oczywiście z dużymi zasięgami itd., no ale tylko jakieś konto po prostu, ale oni już zrobili z tego bardzo poważną taką, no nagonkę to nie wiem, no może za dużo powiedziane, ale zrobili z tego story. No i to chodzi już tam, że tu proszę Polacy próbują coś takiego. Więc, no cóż, finalnie mogę powiedzieć tak, dajmy sobie spokój, bo nie ma się co tutaj zżymać na Zełenskiego, na Ukrainę, ani na kogokolwiek za brak wdzięczności na ogólnie mówiąc, bo to jest ten motyw, który tutaj się przewija najczęściej, jeżeli chodzi o komentarze.
Polityka zagraniczna nie opiera się na przysługach i wdzięczności. Jeżeli już to tego rodzaju mechanizm występuje pobocznie, gdy dwa, trzy, cztery, nie wiem, pięć, dziesięć państw ze sobą współpracuje, to przy okazji któremuś może wykonać jakąś przysługę i któremuś może być wdzięczny, ale polityka zagraniczna, w ogóle polityka, to przypomnę przy tej okazji, nie polega na tym, żeby ktoś był zadowolony. Polityka polega na obsłudze interesu i polityka wewnętrzna i polityka zagraniczna.
Musi być jakaś grupa interesu wyrażona na poziomie państwowym, na poziomie, nie wiem, korporacyjnym, na poziomie klasowym, na poziomie społecznym, jakimkolwiek, która ma instrument, uzyskuje instrument do tego, żeby realizować jakiś określony interes. I ten interes się realizuje albo się go nie realizuje i w Polsce, już to powiedziałem, nie będę tego powtarzał, zajmuję się po prostu stanowisko i jest to stanowisko moralnie słuszne. No i tyle.
Polacy tego nie rozumieją, tej strony polityki, o której właśnie w tym mówię. Ale to nie jest, to jest esencja, to nie jest ta strona, to jest esencja. No tak, tak, tak, jasne.
Tylko, że wiesz, o polityce można też opowiadać inaczej, nie? Właśnie jak o takich wielkich emocjach, prawda? To jest jakaś tam narracja, nie? Można o tym w ten sposób opowiadać. Natomiast tak, no masz rację, to jest istota procesu historycznego jako takiego konflikt, konflikt interesów, prawda? Tylko, że tego się w Polsce od 30 lat nie uczy w szkole. Nie, no wiesz, właśnie, ale to, wiesz, to jest dokładnie to, po co nam te wszystkie wiedzy o społeczeństwie i tak dalej, kiedy nie możemy się tam dowiedzieć podstawowych rzeczy, na przykład do czego służy partia, co to znaczy i tak dalej, prawda? No ale to w innym programie to omówimy.
Dobrze, porozmawiajmy teraz o państwie, które również wywołało tutaj dosyć dużo zamieszania takiego emocjonalnego, bo trudno mówić o jakimkolwiek innym, ponieważ politykę pojmujemy jako konglomerat emocji, a nie konglomerat interesów, więc reagujemy na to również w taki sposób. Chodzi o Gruzję. Okazało się, że ulice Tbilisi błysnęły wczoraj, no jeszcze wczoraj, jak cię mogę, no tam były jeszcze takie powolne marsze, niezbyt liczne późnym popołudniem i wieczorem.
Dzisiaj już można swobodnie spacerować wokół budynku parlamentu w Tbilisi i generalnie wszystko przycichło, więc wygląda na to, że obywatelka Zurabiszwili, która jest prezydentką Gruzji, ale generalnie jest obywatelką Francji i tam jest z tym krajem związana dalece bardziej niż z Gruzją i która też musiała przyznać, pytana również przez dziennikarzy, którzy sprzyjali tym tendencjom w gruzińskiej polityce, którą ona reprezentuje, że ona nie ma żadnych dowodów, ani na jakiekolwiek rosyjskie wmieszatelstwo, nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek przekręcenie wyborów, nie ma żadnych dowodów nawet na to, aby, dowodów, nie ma żadnych informacji, tam został dowód, jakoby uczestniczący w tych wyborach, znaczy nie tyle uczestniczący, co obserwujący te wybory, ludzie z różnych organizacji międzynarodowych, żeby oni przedstawili jakieś poważne zastrzeżenia, które uzasadniałyby publiczne twierdzenia o tym, jakoby te wybory mogłyby zostać rzeczywiście, przeprowadzone jak przeprowadzone, ale że mogły nieuczciwie jakoś zostać policzone głosem. To jest nie koniec, albowiem wisienką na torcie tego wszystkiego jest odmowa pani Zurabiszwili, odmowa stawienia się w prokuraturze, która grzecznie, zgodnie z protokołem, przepisami prawa itd. poprosiła ją o to, aby uprzejmie stawiła się i powiedziała, co ona takiego wie na temat tych wyborów, które rzekomo zostały sfałszowane.
Tak ona twierdzi, że doszło do jakichś fałszywych, żeby powiedziała o co chodzi, co ona wie, czego oni nie wiedzą, żeby oni mogli przeprowadzić jakieś śledztwo. Na co ona odpowiedziała, że ona nie ma żadnych właśnie dowodów i że ona nie jest od tego, żeby gromadzić dowody, ponieważ ona nie jest instytucją śledczą, tylko ona jest prezydentem Gruzji, a prokuratura jest prokuraturą, więc niech sobie prokuratura te dowody znajdzie. Czyli wiesz, no wygląda to, nie jestem pewien, czy ona zrozumiała w ogóle to, co powiedziała, bo to wyglądało tak, słuchajcie, ja myślę, że te wybory zostały sfałszowane no i wy musicie to udowodnić.
Tak mniej więcej jest, tak działa ten demokratyczny tutaj, tak zadziałała jakaś jej demokratyczna świadomość. Natomiast w tym, no poza tym, że to jest rzeczywiście takie raczej śmieszne i no nie wiem jak to określić, niesmaczne właściwie, to jest jednak pewnym sukcesem, takiego świadectwem jakiegoś opamiętania, no nawet w takich podzielonych społeczeństwach, jak Gruzja i tak dalej, że można sobie odpuścić, to znaczy no można próbować, można się nadać, można się zadać, no ale widać, że jeśli nie ma determinacji po stronie kolektywnego Zachodu, żeby przeprowadzić Majdan, no używając tych wszystkich środków, zaprzęgając te wszystkie instrumenty, które zostały użyte na przykład na Ukrainie, no to nie ma co się tutaj dalej eksponować na jakieś no kompromitacje, no już o represjach tam ewentualnych to nie będę mówił. Jeśli chodzi o tłumaczenie pani Zurabiszwili tego skąd wiedziała o tym, że wybory, skąd w ogóle powiedziała tą wiedzę, że wybory zostały sfałszowane, no przypomina mi się historia... Na początku? Tak, przypomina mi się historia Romano Prodiego, który wskazał miejsce, w którym znajduje się ciało premiera Aldo Moro. Wskazał, że jest zaparkowany samochód na tej ulicy i w bagażniku znajdziecie państwo ciało premiera Aldo Moro. No i dopytywany przez policję o to, skąd wie o tym, że tam jest ciało premiera, stwierdził, że zobaczył to podczas seansu spirytystycznego. Także myślę, że pani Zurabiszwili taką samą wiedzę wzięła w ten sam sposób.
Ja tylko chcę tutaj powiedzieć, że każdemu życzę przebudzenia jakiegoś tam emocjonalnego, spirytystycznego duchu. To oczywiście bardzo... Tylko naprawdę nie mieszajmy do tego polityki, jeśli można. Ale można, no.
Romano Prodi tutaj już wyznaczył po prostu wyznaczył drogę w sposób naprawdę ekstremalny. Szkoda, że nikt go nie zapytał o to, kto zastrzelił generała Papałę. Może byśmy się zaszczepili.
Tak. Warto wspomnieć, że po demonstracjach, które się odbyły tylko w poniedziałek w Gruzji... W wieku wtorek jeszcze były takie... Ale to w sensie... No to tak. Jak babcia... Jak się ta babcia z KODu nazywa? Babcia Kasia, tak? Ona nie jest żadną babcią.
Ona nie ma dzieci, więc tym bardziej nie ma wnuków. Ona jest po prostu starą, oszalałą kobietą. Starsza kobieta z KODu i kilku innych zwolenników.
No to tak samo wyglądał wtorek w Gruzji. A więc gruzińska... Odpowiednik Państwowej Komisji Wyborczej doprowadziła do tego, że głosy przeliczono po raz wtóry. Wylosowano tam jakąś próbkę komisji, żeby zweryfikować to, czy rzeczywiście są jakieś nieprawidłowości.
Nieprawidłowości stwierdzono drobne na korzyści gruzińskiego marzenia. No niestety. Nie poszło. Nie poszło tutaj. Była tam historia w jednej z komisji, że kogoś złapano na tym, że na kamerach to później zobaczono, że dosypywał, nie wiem, kilka garści kart do głosowania, prawda? No ale to wybory z tej komisji zostały unieważnione i tyle. I nie chcę tutaj być trochę arogancki, ale będę, bo powiem po prostu tyle, a nie mówiłem, że tak to się skończy.
Nie ma po prostu zasobów na kręcenie drugiego Majdanu w tym momencie na tak zwanym Zachodzie, bo Majdan Ukraiński by nie powstał, gdyby nie zaangażowanie CDU i niemieckich służb specjalnych. No taka jest prawda. Ktoś to musiał sfinansować, ktoś to musiał politycznie ogarnąć.
Zachód jest teraz zajęty swoimi sprawami, a nie organizowaniem kolejnych Majdanów w nie tak ważnych peryferiach. No właśnie tak. Ja też sobie myślę, że tutaj może wchodzić w grę coś innego, bo ci ludzie, którzy funkcjonują w tym aparacie powiedzmy biurokratycznym tych tam kolorowych kontrrewolucji, zmian rządów, tam obalania dyktatur przez społeczeństwo obywatelskie itd.
No to mi się wydaje, że to jest też tak czasem, że oni wiedzą, że tutaj oni nie wygrają, ale muszą pokazać, że jakby co to oni są na miejscu. Żeby po prostu te wszystkie fundacje tam o nich nie pozapominały, bo to przecież jest jednak ich chleb powszedni. Nie można takiej okazji, jak właśnie wybory przepuścić.
I to samo miało miejsce zresztą w Serbii pod koniec minionego roku, kiedy mieliśmy dyżurną grupę, która robiła dymy wokół siedziby Komisji Wyborczej w centrum Belgradu i tam koło siedziby tych władz samorządowych. To po prostu była taka, można powiedzieć, wiadomo było, że się nie da doprowadzić do żadnej poważnej tutaj transgresji, ale udało się zrobić parę tam takich symbolicznych akcji, które później można było wykorzystać w mediach głównego nurtu zachodnich, gdzie to wybrzmiało jako akty wielkiego bohaterstwa w imię demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Myślę, że tak samo będzie tutaj.
Ale ja na miejscu jednak gruzińskiego marzenia i obecnych władz Gruzji nie spałbym tak spokojnie i jednak starał się angażować struktury represyjne państwa gruzińskiego w sposób bardziej aktywny, bo to teraz się nie udało, ale w końcu się kiedyś może udać, jeżeli to się nie spotka z jakąś poważną reakcją. No dobrze i na koniec chcę powiedzieć, bo tak rozmawialiśmy w piątek, zdaje się miniony, jeśli dobrze pamiętam, z tobą, czy w sobotę może. Rozmawialiśmy o wyborach w Bułgarii.
No i ja wtedy przewidywałem, no i później rozmawialiśmy z Maćkiem w poniedziałek. To wtedy jeszcze mieliśmy taką bardzo, można powiedzieć, ten świeży krajobraz, ale pod względem politycznym nam się nic nie zmieniło. No to tak jak było, tak jest.
No to znaczy tak jak było, tylko trochę bardziej, czyli po prostu jeszcze gorzej. Nie chcę tego teraz tutaj opisywać w jakichś szczegółach. Chcę tylko powiedzieć, ponieważ pojawiło się wiele komentarzy, które pod znakiem zapytania stawiały te moje opinie jako zbyt radykalne.
Że tam, no nie, że Bułgarzy to nie mogą być tacy głupi, że to bez przesady, że to przecież jest europejskie społeczeństwo i tak dalej. Widziałem sporo takich komentarzy i chcę powiedzieć, że jeżeli, nie wiem czy Bułgarzy są głupi czy mądrzy, ale są po prostu politycznie niegramotni. Natomiast są na pewno głupsi niż 30 czy 40 lat temu, ponieważ przeszliśmy kilkadziesiąt różnych reform, w tym systemu edukacji i tak dalej.
No i to nie mogło nie odcisnąć piętna. Natomiast niezależnie od tego, czy są głupi czy mądrzy, to żyją w pewnym wymyślonym dla nich, nie przystającym kompletnie do niczego systemie, który powoduje ustawiczną degradację. I te wybory są tego kolejnym dowodem.
I chcę tylko powiedzieć tak, ponad 50% protokołów wyborczych, które zostały zdane do Centralnej Komisji Wyborczej zawierało błędy. W każdym normalnym, przepraszam za kliszę, normalnym państwie to jest przesłanka do anulowania wyborów lub w kasacji do przeprowadzenia ponownego. A my mamy to po prostu.
I wiesz, ok, Bułgarzy może są mądrzy, może są głupi, ale tak głupi na pewno nie są, żeby 50% protokołów wyborczych zawierało usterki. To po pierwsze. Po drugie, mieliśmy do czynienia i mamy cały czas, to jest roztrząsane w bułgarskiej przestrzeni publicznej, z dziwnymi okolicznościami, w których na przykład ludzie, którzy zasiadają w Komisji Wyborczej twierdzili, że głosowali na jakąś partię, a na tę partię w tej komisji nie oddano ani jednego głosu.
Mamy też na przykład nagrania wideo podczas gdy były liczone głosy, ponieważ jest obowiązek nagrywania teraz rejestracji wideo i audio. I mamy ewidentne przypadki ludzi, którzy po prostu biorą karty do głosowania i nakreślają na nich dodatkowe różne elementy. Nie da się zobaczyć oczywiście co to jest.
Powiem tak, wybory może były wolne, ale na pewno nie były uczciwe. Natomiast ostatnią rzeczą, którą jeszcze chcę na ten temat powiedzieć, to jest kwestia próby znalezienia tego najważniejszego czynnika, ponieważ ciągle się mówi o tym, że za niska frekwencja, a tobie też o tym zresztą Kamil mówiłem, ale najważniejszy czynnik, w oparciu o który się wylicza frekwencję, to jest ten korpus wyborczy, który jest zdolny do głosowania, który mieszka w Bułgarii. I tego nikt nie wie ile tych osób jest.
Ja powiedziałem, że jest ponad 6 milionów oficjalnie mieszkających w Bułgarii, ale wiadomo, że tyle nie jest. A czy jest 5500, czy 5200, czy 5700, tego też nikt nie wie, bo po prostu to pozostaje niezbadane. W związku z czym odbył się po raz kolejny gigantyczny cyrk, w którym większość społeczeństwa odmówiła wzięcia udziału.
I tutaj chcę powiedzieć, żeby na przekór może tym wrażeniom, które stworzyłem, że Bułgarzy są głupi, właśnie nie, są bardzo mądrzy, bo nie biorą udziału w tym cyrku, dlatego że wiedzą, że nic z tego dla nich nie wynika. Na kogokolwiek by nie zagłosowali, w jakikolwiek sposób by się nie zachowali podczas tego festiwalu wyborczego, nic kompletnie nie zmieni się, jeżeli chodzi o ich bieżącą, codzienną egzystencję. I to jest już taka wiedza, która została do tego stopnia silnie doniesiona im do świadomości i zinternalizowana, że to nie ma praktycznie szans na żadną zmianę.
Natomiast to, co system mógłby zrobić i to, co klasa polityczna mogłaby zrobić, no to mogłaby na przykład właśnie spróbować chociaż policzyć, ilu tych ludzi zdolnych do głosowania rzeczywiście w Bułgarii w tej chwili jest, którzy mają czynne prawa wyborcze i, przepraszam, bierne prawa wyborcze. Już mi się myli teraz, które są czynne, które są bierne. Czynne, możliwość głosowania to czynne.
Oczywiście. Więc żeby ich policzyć i żeby dzięki temu uzyskać chociażby taką ilościową wiedzę na temat tego, ile realnie osób głosuje i czy ta frekwencja jest rzeczywiście aż tak niska i jaką legitymizację mają te instytucje, które w trybie tych wyborów są wyłaniane. Ale nikt tego nie zrobi.
Dlaczego? Ponieważ nikt nie ma w tym żadnego interesu. No i tym sposobem dochodzimy do sedna polityki. To znaczy polityka obsługuje jakiś interes, ale brak polityki też obsługuje czyjś interes, bo ktoś na tym po prostu zyskuje i będzie zyskiwał tak długo, jak jeszcze pozostanie do rozkradnięcia coś, co wytworzyła Republika Ludowa w latach 44-89.
I to naprawdę cud, że jeszcze jest co rozkradać. Także to proszę sobie porównać tylko reakcje na wybory w Gruzji, gdzie nie pamiętam jaka była w tej chwili frekwencja, ale dalece wyższa niż ta, która była w Bułgarii i gdzie nikt nie doniósł o problemach, już zostawmy jakby konkretykę, ale tej jakości problemach, to znaczy fundamentalnych w ogóle dla jakiejkolwiek legitymizacji tego systemu. Nikt nie doniósł o tego rodzaju problemach, nawet cząstkowo występujących w Gruzji.
A w Bułgarii w Unii Europejskiej to jest. I cała Unia Europejska, całe społeczeństwo obywatelskie, wszyscy ci, którzy są tak zatroskani o to, co tam w tej Gruzji, milczą. Tak, o wyborach w Bułgarii zupełnie nie było żadnych informacji w mediach takich mainstreamowych.
O ile ta Gruzja była pompowana, cały czas o niej się dowiadywaliśmy, o tyle my jesteśmy chyba jedynym medium, który wspomina o wyborach w Bułgarii na dobrą sprawę. Także jeśli coś chcecie wiedzieć o wyborach w Bułgarii i o tym, co się dzieje w Bułgarii, to oglądajcie strajk. Natomiast ja jeszcze tylko na jedną rzecz zwrócę uwagę, jeśli chodzi o Gruzję.
To jest druga tego rodzaju nieudana rewolucja, jaką śledzimy w ostatnich tygodniach. Bo pierwszą była Mołdawia. Tam prezydentka Maja Sandu miała wygrać w pierwszej turze referendum europejskie miało się zakończyć pogromieniem ruskich onuc. No i to się nie stało niestety. Będzie druga tura wyborów prezydenckich. Referendum skończyło się 50 na 50.
To jest słabość tego w tym momencie projektu. I to nawet te czynniki europejskie to bardzo otwarcie można tak rzec, już się wypowiadały, że sygnalizują swoje rozczarowanie sytuacją właśnie. No więc tak.
W obliczu ich rozczarowania nam się wypada cieszyć, więc tym optymistycznym akcentem zakończmy. Żegnamy wszystkich. Życzymy Wam wszystkiego dobrego.
Nie zapomnijcie rzucić na naszą czerwoną tacę. I nie zapomnijcie subskrybować, polajkować i odwiedzić oczywiście inne platformy, na których dostępne są nasze codzienne produkcje. Wszystkiego dobrego.