Portal Strajk
Portal Strajk – podcasty
Komentarze Dnia: ONZ na śmietnik! Czy BRICS to ratunek?
0:00
-1:00:09

Komentarze Dnia: ONZ na śmietnik! Czy BRICS to ratunek?

Od dawna świat przygląda się Organizacji Narodów Zjednoczonych z narastającą irytacją. Miliony słów, a nie potrafi skutecznie rozwiązać żadnego problemu. Nie potrafi przeciwstawić się zbrodniom ludobójstwa, nie umie przywołać walczących stron do rozmów itd. Wiele osób skłania się ku opinii, że BRICS jest gotowe i ma siły, by zastąpić ONZ. Jednak to nie takie proste. Amerykański imperializm, i nie tylko amerykański trzyma się mocno. ONZ już nie może BRICS jeszcze nie umie.

✳️ Jeśli nasza działalność publicystyczna wydaje Ci się pożyteczna – wesprzyj nas! ✳️

👉 Patronite: https://patronite.pl/strajk (instrukcja: https://is.gd/b9fLJE)

👉 Kup kawę: https://buycoffee.to/portalstrajk

👉 Numer konta: 32 1140 2004 0000 3402 8325 5208 z dopiskiem „darowizna”

📺 Nasze publikacje na portalu YouTube:https://www.youtube.com/@Strajkeu2021

📺 Nasze publikacje na portalu Odysee: https://odysee.com/@strajkeu2021:c

🎙✍🏻📺 Nasz profil w komunikatorze Telegram: https://t.me/portalstrajk/

🎙 Nasze publikacje na platformie Spotify: https://is.gd/MUmXrn

🚹 Maciej Wiśniowski – dziennikarz z 35 letnim stażem, ćwierć wieku pracował w tygodniku NIE, był wydawcą w TV Superstacja, wykładał dziennikarstwo na dwóch wyższych uczelniach. Specjalizuje się w tematyce rosyjskiej: mieszkał w ZSRR i Rosji ponad 5 lat. Scenarzysta nagradzanych filmów dokumentalnych. Twórca i wciąż redaktor naczelny Portalu Strajk.

🚹 Bojan Stanisławski – dziennikarz, tłumacz i wydawca. Korespondent Bułgarskiego Radia Państwowego w Warszawie; autor wielu artykułów w bułgarskiej prasie, komentator i redaktor naczelny portalu BARICADA; prowadzi podcasty w języku angielskim i polskim. Komunista i przedsiębiorca zarazem.

⚠️⚠️⚠️ Łamy Portalu Strajk są otwarte dla wszystkich, którzy chcą zamieszczać tutaj swoje teksty, a czują, że ramy obecnej rzeczywistości są dla nich zbyt ciasne. Jedynym kryterium druku jest ich merytoryczna zawartość i zgodność z linią redakcji. ⚠️⚠️⚠️

📧 Kontakt z redakcją: redakcja@strajk.eu, red.wisniowski@gmail.com, Czekamy tu na Wasze teksty, komentarze, sugestie i przemyślenia.

Dzień dobry Państwu. Rozmowy Strajku, Komentarze dnia Bojan Stanisławski, Maciej Wiśniowski. Kłaniamy się Państwu najuprzejmiej. Dzień dobry. Obiecaliśmy wczoraj, że zajmiemy się rozmową o tym, czym jest i czym się stało ONZ, ponieważ w sytuacji, która na świecie jest daleka od spokoju, to takie delikatne sformułowanie, ONZ, jak nam się wydaje, nie spełnia swojej roli.

I pojawia się fundamentalne pytanie, czy jest nam to ONZ w ogóle kiedykolwiek, to znaczy w tej chwili do czegokolwiek potrzebne. A jeżeli nie jest, to czy ma na siebie pomysł, żeby się jakoś zmienić? A może jest jakaś inna organizacja? Ja mam swojego faworyta i zdaje się nie tylko ja. Jest jeszcze paru polityków oraz parę osób na świecie, które myśli, zdaje się, podobnie.

Ale to nie jest mocny argument, zanim się nie przetoczy jakaś dyskusja. W każdym razie zobacz, bo jest rzeczywiście niedobrze w tym oto sensie, że na przykład wobec ludobójstwa w Gazie, wobec okupacji izraelskiej, ONZ jest całkowicie bezradny. W ogóle nic nie jest w stanie zrobić.

Kolejne rezolucje, apele. Netanjahu, zdaje się, wiesza to sobie na gwoździu w swojej toalecie na działce i robi z tego taki użytek, jaki powinien się używać z papieru, który gdzieś jest na gwoździu. To jest kompromitacja, bo jeżeli ty masz prawo tego nie pamiętać, ja też nie pamiętam, bo mnie wtedy przy tym nie było i nie było mnie na świecie, ale wtedy, kiedy jeszcze ONZ miało rangę i rolę, to ja naprawdę czytałem wiele książek, takich beletrystycznych nieledwie, reportaży między innymi Górnickiego z ONZ-u, Janusza Stefanowicza, Świat w 30 odsłonach.

Mówię teraz o książkach, które dla większości z państwa mają wartość manuskryptu z XVII wieku, ale w każdym razie wtedy ONZ było czymś i naprawdę mogło coś zrobić. Może nie wszystko oczywiście, ale wiele. Teraz nic z tego nie zostało.

Myślę, że coś z tego jednak zostało, bardzo niewiele, ale coś zostało, bo to, co ty powiedziałeś o tej bezradności, to brzmi trochę tak jakby ta bezradność wypełniała całą przestrzeń i jakby stała się całą istotą ONZ-u i w pewnym sensie to jest prawda, ale z drugiej strony zwróć uwagę, że ONZ stał się takim forum porównywania bezradności albo takiego blokowania czyjejś sprawczości i w tym sensie dzięki temu, że to jeszcze funkcjonuje jako ten taki można powiedzieć szczątkowy mechanizm tej organizacji, to jest jakaś wartość i mam wrażenie, że amerykański imperializm od co najmniej 20 lat stara się ONZ pozbawić nawet tej szczątkowej funkcjonalności i w tym sensie jestem skłonny bronić tej organizacji. Nie dlatego, że nie zgadzam się z twoją krytyką albo nie dlatego, że nie zgadzam się z żadną niemal krytyką, bo za każdym razem, kiedy się natykam i to wszystko jedno, czy to jest krytyka pisana czy formułowana przez osoby o inklinacjach konserwatywnych czy jakichś bardziej postępowych, to naprawdę nie ma znaczenia. Każda krytyka ONZ-u, która jest wyrażona i poparta jakimiś argumentami, których źródłem nie jest zacietrzewienie ideologiczne, tylko po prostu obserwacja, one wydają mi się absolutnie niemożliwe prawie do podważenia albo możliwe do podważenia w jakimś bardzo technicznym jakimś obszarze drobnym, można powiedzieć pobocznym zupełnie jakimś wątku.

Więc tutaj moim zdaniem jakakolwiek deliberacja nie ma sensu. To znaczy nie ma sensu dyskusja na temat tego, czy ONZ ma jakąś wartość z punktu widzenia tego, z punktu widzenia tych deklaracji, które towarzyszyły i z punktu widzenia też tego politycznego i nawet można powiedzieć emocjonalnego zaangażowania, które towarzyszyło ludzkości czy tam zachodowi czy większości państw w momencie, kiedy ta organizacja była zakładana. Więc to moim zdaniem wszystko, cały ten etos, cała ta sprawczość, cały ten ładunek polityczny międzynarodowy, który czynił z ONZ jakiś punkt odniesienia, to on został wysadzony w powietrze dawno temu, a wydaje mi się, że od 89 roku czy od wczesnych lat 90, kiedy mieliśmy do czynienia z jakąś taką ostatnią w miarę dobrze nagłośnioną, znaczy dobrze, w miarę skutecznie nagłośnioną interwencją ONZ-u, czyli mam na myśli wojny na terenie Jugosławii, później były Jugosławii, no to od tego czasu mamy do czynienia już z zupełną atrofią moim zdaniem.

I tutaj nie ma się co do tego, znaczy nie wydaje mi się, że jest sens prowadzić na ten temat jakikolwiek spór, no chyba, że ktoś tutaj chce urządzać jakieś takie ćwiczenia akademickie sobie i tam na tej podstawie właśnie pisać, tak jak ty powiedziałeś, manuskrypty, które później zostaną odłożone gdzieś do annałów bibliotek uniwersyteckich. Myślę, że to mogłoby być ciekawe, ale właśnie raczej w wymiarze takiej intelektualnej rozrywki, a nie politycznego komentarza, na którym my powinniśmy się skupić. Natomiast kwestia tego, że ONZ ma jeszcze taką możliwość, żeby powściągnąć, powstrzymać albo przynajmniej zablokować jakieś zamierzenia, czy to Stanów Zjednoczonych, czy Rosji, czy Chin, wszystko jedno już w tej chwili, jakby abstrahując od jakichś tutaj takich spostrzeżeń dotyczących tego, kto mógłby mieć rację, czy kto częściej ma rację, jeżeli chodzi o politykę międzynarodową, no to wydaje mi się, że to jest jakość wartościowa.

Nie powoduje to jakiejś zmiany status quo, no ale pozwala na to, żeby przynajmniej opóźnić różne efekty tego gnilnego procesu, który w polityce międzynarodowej obserwujemy od dłuższego czasu. I oczywiście często jest tak, że ofiarami tego mechanizmu są różne państwa, różne nacje, różne ośrodki polityczne itd. W tym wypadku jest to ludność palestyńska, ale powiedzmy sobie otwarcie, że kwestia tej potwornej niedoli Palestyńczyków to nie jest kwestia ostatniego roku, ani to nie jest kwestia ostatnich rezolucji, ani to nie jest kwestia tego, że Stany Zjednoczone zachowują się w sposób niegodziwy akurat teraz.

To jest historia prawie wiekowa, sięgająca praktycznie lat również zarania ONZ-u. Więc jeżeli mielibyśmy tego użyć jako dźwigni do zrozumienia sprawczości i bezradności ONZ-u, to można powiedzieć, że na podstawie obserwując ten proces, tę wojnę izraelsko-palestyńską od 1948 roku, to można powiedzieć, że ONZ nigdy niczego w tej sprawie nie załatwił. Właściwie.

Poza pewnymi drobnymi rzeczami, że ty byłeś przecież w obozie dla uchodźców, na terenie Palestyny, który powstawał pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że właśnie takie drobne rzeczy. Gdyby nie było ONZ-u, to kto wie, może ten obóz nie powstał.

Może te trzy pokolenia Palestyńczyków nie dorosły. Ale oczywiście to nie oznacza, że można bronić ONZ-u jako sprawczej, funkcjonalnej organizacji. Natomiast można moim zdaniem docenić to, że jeszcze są te drobne mechanizmy, które pewne rzeczy gdzieś tam załatwiają.

Ale jednocześnie, i to jest moim zdaniem ta nowa faza zepsucia, w którą ONZ po prostu został uwikłany ze względu na to, jaką mamy jakość polityki międzynarodowej w tej chwili. I nie chodzi mi o to, że teraz mamy jakieś konflikty. Proszę tego nie rozpatrywać w taki sposób bardzo powierzchowny.

Powierzchowność to jest jedna z rzeczy, która chyba najbardziej mnie drażni, jeżeli chodzi w ogóle o komentarz polityczny. Bo mamy konflikty oczywiście, ale tak na dobrą sprawę, per saldo, gdyby to policzyć ilościowo, to konfliktów mamy mniej niż np. 60 lat temu.

Więc moim zdaniem powinniśmy się skupiać nie na takich kwestiach właśnie drobnych, ilościowych, jakichś powierzchownych, tylko powinniśmy się skupiać na jakości procesu. I jakość procesu w latach powiedzmy 60-tych, wczesnych, warto tutaj przywołać kryzys karaibski, moim zdaniem znakomicie obrazuje upadek jakościowy. I to jest bardzo ważne, żeby zrozumieć, no i do tego się przydaje właśnie dialektyka, wykształcenie polityczne, Marksizm itd., dlatego, że dialektyka nas uczy różnicy pomiędzy ilością i jakością. I uczy nas m.in. tego, że polityka jest zjawiskiem przede wszystkim jakościowym. Oczywiście ilość jest bardzo ważna, ona często przechodzi w jakość itd., już nie chcę tutaj robić wykładu filozoficznego, ale jest przede wszystkim zjawiskiem jakościowym, opartym na innym paradygmacie niż to, kto czego ile ma. Co widać znakomicie na przykładzie wielu wojen, które zostały przegrane np.

przez ośrodki, które miały więcej artylerii, więcej czołgów, więcej potencjału jakiegoś zbrojeniowego. Natomiast, co oczywiście nie oznacza, że ilość była bez znaczenia, ale w ostatecznym rozrachunku ona nie zdecydowała. Natomiast jakość procesu politycznego w latach 60-tych, wczesnych, kiedy mieliśmy kryzys karaibski, była zupełnie inna i jeśli mielibyśmy dzisiaj przywoływać jakieś takie fundamentalne zjawiska, które właśnie ją wyznaczały, to było słynne oczywiście przemówieniu wczesnego amerykańskiego prezydenta o tym, że musimy próbować w jakiś sposób pogodzić systematykę, która funkcjonuje po jednej stronie Żelaznej Kurtyny i po drugiej stronie Żelaznej Kurtyny.

To było zachowanie przywódców radzieckich, którzy posunęli się do pewnej eskalacji po tym, jak stosowne ruchy wykonała strona zachodnia w Turcji i rzeczywiście doszło do rozmieszczenia rakiet z ładunkiem nuklearnym na Kubie i przy pełnym entuzjazmie, nawiasem mówiąc, strony kubańskiej, ale wszystko to udało się właśnie powściągnąć i wszystkiemu temu towarzyszyły rozliczeń, spotkania, negocjacje itd., zmierzające nie do tego, żeby sytuację zaostrzyć albo żeby wymierzyć komuś publicznie policzek, tylko żeby załatwić poważną sprawę. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją dokładnie odwrotną jakościowo. Nikt o tym kompletnie nie myśli i moim zdaniem, i to co właśnie wczoraj zaczęliśmy o tym rozmawiać i dzisiaj myślę, że powinniśmy tę rozmowę dokończyć, znakomitą egzemplifikacją tego odwrócenia, geometrycznego postępu zepsucia jakości stosunków międzynarodowych jest właśnie niedawne posiedzenie, dokładnie to, o którym rozmawialiśmy wczoraj.

Wystarczy spojrzeć na to, co powiedziała chociażby Annalena Baerbock, minister spraw zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec, która po prostu starała się, tak było skonstruowane to przemówienie, żeby jak najbardziej obrazić Putina. I ona jeszcze robiła do tego takie miny, cały świadomy w ogóle sytuacji międzynarodowej internet można powiedzieć się z tego śmieje. Tam naprawdę nie ma ani jednej poważnej osoby, która by nie reagowała na to zasłużonym jej szyderstwem, bo powiedzieć o tym, że to ma cokolwiek wspólnego z dyplomacją, że to kiedykolwiek koło jakiejś dyplomacji leżało, to jest po prostu fundamentalna pomyłka poznawcza.

Ona mówiła właśnie o tym, że on jest tchórzem, że on się chowa za rzędami 16-letnich dziewczynek, które sam porwał itd. Jeszcze miny do tego takie robiła mówić. Ludzie po prostu piszą w internecie, że leki psychotropowe nie zostały przyjęte, czy jakieś narkotyki może właśnie w nadmiarze.

Ja nie chcę oczywiście wchodzić w te spekulacje, ale to był symboliczny moim zdaniem upadek. Kolejnym upadkiem było wystąpienie tego nowego sekretarza do spraw międzynarodowych, znaczy ministra, oni tam też mają tytuł sekretarza tego Lamy brytyjskiego, który powiedział, i to też dosyć wstrząsające, który powiedział, że on gdy widzi imperializm, to natychmiast go poznaje. Ja się zastanawiam, czy on sobie zdawał w ogóle sprawę z tego, co powiedział.

Dlatego, że usłyszeć z ust brytyjskiego wysoko postawionego polityka o tym, że on tutaj będzie krytykował imperializm, podczas gdy Wielka Brytania jest szczególnym przypadkiem, w którym imperialna arystokracja została przekształcona w równie imperialną burżuazję i praktycznie nie było tam żadnej takiej klasycznej, można powiedzieć, klasycznego przejęcia tej sztafety władzy właśnie z rąk arystokracji i w ręce mieszczaństwa. To naprawdę jest chichot historii, mroczny chichot historii, z którego człowiek, który go właściwie realizuje, który go materializuje, nie zdaje sobie kompletnie sprawy. Oczywiście było bardzo dużo takiego tromtadractwa o tym, jak to cały świat, w wydaniu Lamy'ego, ale nie tylko, ale u niego było to szczególnie widoczne i szczególnie denerwujące, bo on też ma taki, to znaczy tutaj pozwolę sobie na odrobinę prywaty, no to może na innych tak nie działa, ale on dla mnie ma szczególnie taki drażniący ton i tembr głosu i jeszcze taki szczególny akcent w języku angielskim, którym się wypowiada, to jest po prostu nie do zniesienia dla mnie osobiście.

No ale abstrahując od tych kwestii gustu i estetyki, to było szaleńcze przemówienie, w którym w desperacki sposób, jeden z przedstawicieli jednego z najważniejszych państw Zachodu próbował nawet nie tyle przekonać kogoś na forum OMZ do własnych racji, tylko narzucić je i próbować jeszcze tak zaszantażować moralnie, że wszyscy mają obowiązek postąpić dokładnie tak, jak on mówi i wszyscy mają obowiązek przyjąć jego punkt widzenia. Chciałeś coś powiedzieć? Przepraszam. Ale skończ, bo to jest taki wątek trochę obok.

Chcę jeszcze powiedzieć o tym, że mieliśmy wystąpienie Bidena i Zełenskiego. Bidena myślę, że można pominąć, bo to już rzeczywiście dużo czasu, 15 minut widzę, że nam zeszło. Bajdena przemówienie można pominąć, wyglądał jakby, właściwie czytał z telepromptera, niezbyt dobrze mu to poszło, nie było żadnego szczególnego, można powiedzieć, zainteresowania po stronie sali.

Aplauz uzyskał tylko wtedy, kiedy mówił, że takie ogólniki przystały, że wszyscy musimy tutaj szanować się nawzajem itd. Według mnie zasługuje na pewno na, ale to już wczoraj o tym mówiliśmy, więc może nie będę się powtarzał, ale zasługuje na szczególne wyróżnienie wystąpienie króla Jordanii i wystąpienie prezydenta Turcji. Natomiast to, co ja później jeszcze poczytałem sobie właśnie wczoraj do poduszki, różne analizy a propos tego, dlaczego król Jordanii wystąpił w tak radykalny, niespodziewanie radykalny sposób i na stronach, znaczy u analityków, do których tam, powiedzmy, mam do nich zaufanie, sam się nie znam tak dobrze na kwestiach tych bliskowschodnich, pojawiają się twierdzenia uargumentowane według mojej oceny w sposób bardzo wiarygodny, że te moje przypuszczenia, to znaczy możliwe warunki umożliwiające poważne przesilenie natury takiej społeczno-politycznej, powstają w tej chwili nie tylko w Jordanii, ale również w Egipcie i okazuje się, takie twierdzenia się pojawiają i ja je, że tak powiem, przyjmuję tutaj z dobrodziejstwem inwentarza tego argumentacyjnego, z którym się wczoraj zapoznałem, że pozycja króla Jordanii jest po prostu bardzo w tej chwili, bardzo krucha i podobnie jest zresztą z generałem Assisi w Egipcie, więc to są dwa kraje, co do których istnieje przekonanie, iż prawdopodobieństwo wystąpienia jakichś mocnych inicjatyw, które będą próbowały zaprotestować skutecznie właśnie przeciwko tej polityce uległości wobec Zachodu Izraela, Stanów Zjednoczonych i tak dalej, mogą stać się czynnikiem bardzo poważnych destabilizacji, więc to jest taka rzecz, którą moim zdaniem tutaj należy wziąć pod uwagę, no i potem jeszcze chcę powiedzieć o Zełenskim i o Ławrowie. Chciałem w tym wątku Ci potowarzyszyć, ponieważ ONZ w latach 60., czyli w takim szczycie, nam się wtedy wydawało, że to był szczyt zrzucania kajdan kolonializmu. Pomyliliśmy się tak boleśnie wszyscy, ponieważ kolonializm się zamienił na neokolonializm i istota została w gruncie rzeczy taka sama, ale to nie mogliśmy... Pewnie, no pewne osiągnięcia jednak były Maciej wspierane. No tak, nie mogliśmy tego wiedzieć, ale w każdym razie wtedy ONZ było areną rzeczywiście, jakby to powiedzieć, takiego budzenia się wspólnej świadomości właśnie państw, które zrzucają okowy kolonializmu i to się działo na forum ONZ przede wszystkim, jeśli chodzi o strefy międzynarodowe.

One się po pierwsze, mówiąc kolokwialnie, mogły policzyć, po drugie mogły się wspierać i to zresztą robiły, po trzecie mogły też widzieć swojego wspólnego wroga, czyli dawne kolonialne mocarstwa i to był naprawdę dobry okres dla ONZ. I teraz co z tego zostało... Ale Maciej wspomni, że to był dobry okres dla ONZ, dlatego że wtedy była właśnie ta zupełnie inna jakość procesu polityki międzynarodowej. Wtedy mogło się to dziać.

Wyobraź sobie dzisiaj jakąkolwiek realną dyskusję zainicjowaną przez kraje, powiedzmy Afryki czy Azji Południowo-Wschodniej, która miałaby jakikolwiek wymiar antykolonialny i która zostałaby poważnie potraktowana przez Stany Zjednoczone albo przez Wielką Brytanię. Wtedy istniał po pierwsze Związek Radziecki i istniał Układ Warszawski, to była inna oczywiście rozmowa, więc wszystkie argumenty, które padały z ust takich ludzi jak Nierere czy Keniatta, to one inaczej brzmiały. Ale chcę powiedzieć i nie wiem czy się ze mną zgodzisz, że to co zostało z tych lat 60.

i tego zjawiska, o którym mówię, to to jest to, że w tej niesprzyjającej międzynarodowej atmosferze jeszcze te kraje globalnego południa chociaż mogą się, jakby to powiedzieć, policzyć właśnie. Bo to są takie ostatnie momenty, kiedy się jeszcze... Ale ma to być i teraz czy w tych latach? Teraz właśnie mówię, że to jest już chyba ostatni ten taki element, bo ty masz rację mówiąc, że nic z tego nie wynika. Dyskusje czy wystąpienia poszczególnych przywódców krajów globalnego południa nie mają wsparcia, skoro nie mają wsparcia, to słyszy się to.

Ale to jest taki element, który w tej przestrzeni zostaje i wtedy, kiedy rodzi się świat, a rodzi się świat wielobiegunowy i odchodzi świat jednobiegunowy w przeszłość, to to jest takie zjawisko, które pozostało z lat 60. i ono dodaje siły tym krajom globalnego południa, bo one jeszcze nagle zrozumiały, że jeszcze mogą się jakoś wzajemnie wesprzeć i przestawić swój punkt widzenia. Nie go przeforsować, bo tego się nie da, ale go zobaczyć.

I to jest niezły, jakby to powiedzieć, początek zmian, o których myślę, że zaraz będziemy mówić. To jest początek, w którym jesteśmy jakoś tu uwikłani szczęśliwie tylko publicystycznie, bo to też są tacy, którzy strzelają gdzieś tam na frontach do siebie nawzajem, więc to na pewno jako zjawisko trudno go nie zaobserwować, dlatego że my po prostu jesteśmy jakoś jego częścią. To znaczy nie o to mi chodzi, że ja, ty i nasz podcast, no to oczywiście mamy nadzieję, że jest to jakaś wyeksponowana i ważna dla naszych widzów i widzów oczywiście część tych przekształceń, dlatego że taki podcast jak nasz 20 lat temu można powiedzieć, że nie miałby praktycznie żadnego sensu.

To znaczy miałby sens, na pewno miałby sens, przenosiłoby nam to bardzo wiele satysfakcji, ale myślę, że nie rezonowałoby to specjalnie z opinią publiczną i to jest też jakiś element można powiedzieć pozytywny, dlatego że 20 lat temu prawie nikt się nie interesował polityką zagraniczną. Powstał tylko, pamiętam, taki portal, był portal spraw zagranicznych i to było tylko i wyłącznie związane z tym, że jakaś część lewicy i trochę konserwatystów po prostu było głęboko jakoś tak zniesmaczonych tą awanturą iracką, którą rozpoczęły Stany Zjednoczone. No i to właściwie było, no to było wszystko.

Poza tym to bardzo niewiele się o tym mówi. No jeszcze jeżeli się ktoś interesował Wenezuelą, no to można było ewentualnie o tym mówić, ale teraz mamy te zmiany właściwie tu za wschodnią rubieżą, no więc trudno to ignorować i to, co się tam dzieje od tych trzech lat, wcześniej również, ale od trzech lat w sposób bezpośredni, no zagląda nam do naszej rzeczywistości, to znaczy nie ma już praktycznie chyba żadnego obywatela w Polsce, który nie miałby jakiegoś, no jakiegokolwiek zdania na temat tego, co tutaj się w Polsce zamanifestowało jako wynik tego kryzysu, chociażby ta fala uchodźców, polityka, która przecież zmieniła się pod wpływem tego Polska wewnętrzna i tu jest znowu pytanie, na ile w ogóle jeszcze jest jakaś polityka wewnętrzna. Ja od jakiegoś czasu lansuję taką tezę, że polityka wewnętrzna to jest też taka wydmuszka, ponieważ każda polityka wewnętrzna w tej chwili jest właściwie w dużej mierze, no i tu można się spierać o to, w jak dużej, wypadkową polityki zagranicznej Imperium Amerykańskiego i oczywiście z państw satelickich.

Więc to mi się wydaje, że jest taki ważny nawias, ważny tutaj niuans, który trzeba zasygnalizować, ale sprawa policzenia się, to co ty powiedziałeś, no tak, policzyć się, ale dlaczego mogą się policzyć teraz? Moim zdaniem to jest wyjątkowo istotne, żeby właśnie zrozumieć tutaj jakościowe momenty, jeśli można się tak wyrazić, na których warto naprawdę zawiesić uwagę. Dlatego, że wcześniej to, co ty opisałeś a propos lat 60. i tak dalej, to były ruchy tam 50., 60., ruchy antykolonialne, oczywiście wspierane przez Związek Radziecki, wspierane ideologicznie, no i wspierane oczywiście ze względu na takiej pragmatyki powiedzmy polityki międzynarodowej, ale to było niezwykle ważne i zwróćmy też uwagę na to, że w ideologicznym wymiarze to było przedłużenie realizacji idei, tego powiedzmy marksizmu zreformowanego, marksizmu leninizmu, marksizmu przetworzonego przez Lenina, gdzie zostało to w bardzo jasny sposób nakreślone w czasach jeszcze powiedzmy wczesnobolszewickich, że sytuacja, która rysuje się w państwach zachodnich jest oczywiście ważna i ma swoje tutaj absolutne zastosowanie, jeżeli chodzi o myśl marksistowską, ale jest to fundament absolutnie niedostateczny i trzeba rozszerzyć rozumienie marksizmu i walki klasowej o właśnie element antykolonialny.

To wtedy to się tak naprawdę, to wtedy na dobre to zagościło w ogóle w systematyce i w doktrynie i teraz oczywiście od wielu już dziesięcioleci jest to w bardzo taki fałszywy sposób zakłamywane i robi się z tego takie wygibasy, które nie mają niczego wspólnego z lewicą, chociaż takie coś jest przedstawiane, ale wtedy istniał właśnie Związek Radziecki, istniała radziecka szkoła, istniała radziecka myśl i istniała w związku z tym radziecka rzeczywistość, która promieniowała także na te kraje antykolonialne ideologicznie i wojskowo i politycznie i pod wszelkimi względami. Więc wtedy można było się liczyć i wtedy można było prowadzić częściowo to się udało, częściowo się nie udało. Możemy na ten temat długo dyskutować i wspierać co, kiedy i dlaczego, ale jednak mieliśmy do czynienia z bardzo poważną falą gigantycznych zmian na scenie międzynarodowej polityki.

I teraz jest podobnie, ale dlaczego teraz tak jest? Teraz Związku Radzieckiego oczywiście nie ma. Tu można zastosować ten argument, chociaż wydaje mi się, że to trochę zbyt powierzchowne, że są Chiny, dlatego że właśnie w tej chwili większą rolę odgrywa i tu moim zdaniem znów kłania się marksizm, leninizm, większą rolę odgrywa nie kwestia tego, że ktoś tam jest marksistą i rozumie doskonale do czego prowadzi zachodni, tam amerykański imperializm, zachodni szowinizm itd. i że to trzeba politycznie zwalczać i jaką to ma właśnie polityczną jakość i jakiego rodzaju destrukcję sieje i jakie są tego źródła i w jaki sposób to się rozwijało i jaki jest molekularny proces itd.

Oczywiście jest to prawda, ale jest to prawda częściowa. W tej chwili największą rolę, jeżeli chodzi o mobilizowanie krajów tego globalnego południa, chociażby do tego, żeby się policzyły, ale nie tylko, również do tego, żeby podejmowały jakieś polityczne wybory, niektóre bardziej śmiałe, niektóre mniej śmiałe, to jest kwestia frontu antyimperialistycznego, który ukształtował się, kształtował się już od dawna, ale teraz pod wpływem tego, co wydarzyło się w 2022 roku, czyli tej wojny na Ukrainie, ona się wykrystalizowała. Wykrystalizował się sojusz państw antyimperialistycznych i przez to nie chcę powiedzieć, że sprawa już jest załatwiona, ale widać, że to ta część procesu politycznego w tej chwili decyduje o jego jakości i państwa, właśnie globalnego południa, które żyły w absolutnym jarzmie przez setki lat i również po tym, jak ten proces tak zwanej dekolonizacji został wszczęty i tam częściowo zakończony, teraz mają, zyskały takie przeświadczenie, że nie muszą się już dłużej bać Stanów Zjednoczonych, że ten świat, który został ukształtowany na początku lat 90., dokładnie tak naprawdę został ukształtowany i utrwalił się po operacji pustynna burza, wtedy na całym świecie zapanowało przekonanie, które Fukuyamie między innymi dało pretekst do tego, że już mamy koniec historii, bo to oczywiście w samej książce to chodziło o to, że świat liberalnej demokracji, raj na ziemi itd., ale tak naprawdę to w tym wszystkim, w treści tego, co on napisał, pobrzmiewało właśnie to, że teraz to już tak naprawdę nie mamy wyboru.

To jest ten koniec historii, nie mamy wyboru, bo już wszyscy od momentu, kiedy ta właśnie wojna pierwsza w Iraku została przeprowadzona, to wszyscy nabrali takiego przekonania autentycznego, że może ci się podobać, może ci się nie podobać, możesz mieć różne na ten temat zdanie, możesz mieć różne poglądy, ale z amerykańskim imperializmem musisz się ułożyć, dlatego że to już jest taka wieczna wiodąca siła, która nigdy nie zostanie pokonana, skoro udało jej się pokonać nawet Związek Radziecki i to teraz zostało przełamane. Na szczęście. Na szczęście, oczywiście, ale zostało symbolicznie przełamane i moim zdaniem to odegrało tę psychologiczną, polityczną rolę właśnie w tej masowej, nagłej polityczno-świadomościowej zmianie po stronie państw globalnego zespołu, które nagle zobaczyły, że król jest goły.

Ok, tak, ma dużą armię, ma oczywiście, będzie groźnie tutaj pohukiwał czy to z trybuny oenzetowskiej w osobie tego dziada Bidena, czy jakkolwiek by to nie było inaczej, wszystko jedno, to i tak są ośrodki, na których albo można się w całości oprzeć, albo przynajmniej i moim zdaniem to jest takie poczucie dominujące w tej chwili. Można nawet się nie oprzeć w całości, ale przynajmniej widać wyraźnie, że mamy opcję i można zrobić tak albo można zrobić tak i tutaj się tworzy z kolei taki rodzaj właśnie poczucia sprawczości politycznej, sprawczości dyplomatycznej i to właśnie, to poczucie, ten rodzaj, ten psycho polityczny stan to jest coś, co zagraża na tym samym poziomie, właśnie amerykańskiemu imperializmowi najbardziej i wydaje mi się, że to co widzieliśmy podczas tego posiedzenia oenzetowskiego, no to jest doskonała egzemplifikacja tego, że oni sobie po prostu z tym nie radzą, że oni już nie wiedzą, że oni muszą koniecznie tutaj opluć, napluć, narzucić i że oni innego języka po prostu... Przytoczyłeś, ja bym chciał, żebyś do tego wrócił, sprawę wystąpienia Zełenskiego, ponieważ według mnie ono dobrze charakteryzuje te wszystkie cechy, o których wspomniałeś, natomiast ogólnie ja uważam, że powstanie w 48 roku ONZ-u na bazie, i o tym trzeba pamiętać, zakończonej strasznej drugiej wojny światowej, ale według mnie to właśnie był, nikt tego nie powiedział głośno, ale to był ten przejaw właśnie, że musisz się układać z amerykańskim imperializmem, czyli szerzej z zachodnim imperializmem, że trzeba ten świat jakoś ułożyć w taki sposób, no na szczęście to się kruszy, natomiast myślę, że to kruszenie się jeszcze oczywiście będzie trwało, natomiast chciałbym, żebyś wrócił do tego Zełenskiego, bo ja to odbieram jako właśnie egzemplifikację tych rzeczy, o których mówię. Nie no, Zełenski się zachowywał w sposób moim zdaniem urągający w ogóle wszelkiemu jakiemuś tutaj konwenansowi, który reguluje chociażby sposób postępowania, zachowania, rozmowy, czy wygłaszania oświadczeń, deklaracji przemów i tak dalej.

To jest dla mnie jakaś też taka nowa jakość, którą zachód sobie zaprogramował. Po prostu Zeleński przyszedł i tam kazał właściwie wszystkim się podporządkować. No i powiedział, że no oczywiście zażądał jeszcze tam jakieś rzeczy, ale najważniejsze to były właściwie jego takie, no taka dziwna forma jakiejś agresywnej całopalności, że on tu jakby rzuca całą tę Ukrainę, ale jednocześnie jest taki pohukujący, groźny, lekko przestraszony.

No i oczywiście wymachiwanie cały czas tą kwestią strategii zwycięstwa, jak to teraz zostało PR-owo w ogóle ubrane w jakieś nowe, bo pamiętasz, że do niedawna jeszcze mieliśmy formułę pokojową, teraz mamy strategię zwycięstwa jakoś tak. No i on właściwie wyłożył w trakcie tego przemówienia, do czego ona się sprowadza. No to jest tak, więcej pieniędzy, więcej broni, możliwość użycia tam rakiet czy pocisków jakichś tam dalekiego i średniego zasięgu, aby razić cele sytuacji.

I członkostwo w NATO. Nieformalne, tylko gwarancje bezpieczeństwa, które praktycznie rzecz biorąc dawałyby jej taki sam status właśnie jakby była w NATO, czyli wejście do NATO bez... Tak, wejście do NATO bez wejścia do NATO, no tak. Natomiast tutaj też jest, można powiedzieć, przestrzeń interpretacyjna, bo pytanie jest takie, czy gdyby nawet założyć, że tego rodzaju gwarancje bezpieczeństwa zostałyby zastosowane i oficjalnie ogłoszone, to czy polityka krajów zachodu mogłaby się zmienić na tej podstawie? To znaczy, czy zaangażowanie mogłoby się stać jeszcze większe? Bo nawet gdyby Ukraina weszła, wstąpiła, została przyjęta do NATO w jakiejkolwiek formie, całościowej, szczątkowej, częściowej, formalnej, nieformalnej, de facto.

Maciej, no wyobraź sobie, wczoraj o tym rozmawialiśmy. No dobra, piąty artykuł, piąty albo coś na kształt artykułu piątego, gdy te gwarancje bezpieczeństwa zostaną udzielone. I co się wtedy ma stać? Gazeta The Times opublikowała artykuł, w którym jasno i wyraźnie jest zasygnalizowane, że brytyjska armia jest pod kątem dostępu do uzbrojenia obezwładniona ze względu na to, że ze względu na te wszystkie pakiety pomocowe, w cudzysłowie, które zostały przekazane Ukrainie, sprzętu wojskowego po prostu nie ma.

On tam już wcześniej nie był. Już wcześniej było tak, że armia jej królewskiej mości miała chyba dwa razy mniej czołgów niż polska armia. No ale już zostawmy te wszystkie takie niuanse ilościowe sprzed wielu lat.

Chodzi o to, że mamy medium, które ja oczywiście nie chcę powiedzieć, że jest wiarygodne informacje, jakie dla mnie przedstawia. Natomiast ze względu na to, że zdaję sobie sprawę z tego, w jaki sposób jest skrzywione propagandowo, no to logicznie mogę założyć, że jeśli w takim medium pojawia się tego rodzaju informacja, to można zakładać, że albo ona jest prawdziwa, albo jest częściowo prawdziwa, co by oznaczało, że oni nie mają nawet pistoletów. Więc mamy tego rodzaju komunikację wszczętą właśnie przez różne ośrodki, bo potem jeszcze powiem o tym, co napisał ten Wall Street Journal, ale tego rodzaju artykuły nie pojawiają się przypadkowo.

To znaczy ja wiem, że jest jeszcze część ludzi nawet wśród naszych czytelników czasem, to znaczy widzek i widzów, to zauważam, że ktoś coś tam napisał, a my robimy z tego wielkie story. Można oczywiście tak myśleć, że media typu The Times, czy jakieś Deutsche Zeitung, albo Washington Post, to właśnie tam się pojawiają jakieś takie przypadki, że ktoś przynosi dobry tekst, no to ci opublikujemy. Oczywiście można tak myśleć i być może takie teksty też się tam zdarzają, natomiast większość tekstów to jest część zaprogramowanej, dobrze przemyślanej narracji.

Proszę tego nie traktować jako żadną jakąś teorię spiskową, czy jakąkolwiek inną, nie chodzi mi o żaden spisek, chodzi mi o normalne zachowanie ludzi. Jeżeli komuś się wydaje, że wszystko to jest jakaś wolna amerykanka i tam jacyś dziennikarze po prostu przynoszą sobie, piszą sobie o czym tam chcą i tak dalej, no to znów można tak myśleć, nie można tego nikomu zabronić, nie należy pewnie, natomiast jest to przejawem skrajnej naiwności. Ludzie, którzy zajmują się komunikacją polityczną dotyczącą tak ważnych spraw z punktu widzenia imperium, no to oni naprawdę nie mają wolnej ręki, a nawet jeżeli mają, to w jakimś ograniczonym zakresie i każdy taki artykuł coś znaczy i moim zdaniem my jako ludzie przytomni, już abstrahuje od Marxistów i tak, ale my jako ludzie przytomni mamy obowiązek zadać sobie pytanie, dlaczego tego rodzaju komunikat się pojawia, zwłaszcza w kontekście tego, że media powiedzmy te alternatywne, obywatelskie, no przecież analizują tę problematykę rozbrojenia dużej części armii NATO, zwłaszcza w Europie, no od dawna, więc ani dla mnie, ani dla ciebie to nie jest żadna nowość, ale skoro The Times to napisał, to znaczy, że w jakimś sensie i prawdopodobnie zostało to napisane po to, aby skontrować takie wystąpienia właśnie jak Zełenski i te jego cyrkowe, bo tam nie wiem, czy to widziałeś, no ale on tam potem pojechał do, o Jezu, nie do Alabamy, tylko do Pensylwanii i tam podpisywał.

Do fabryki amunicji, tak. Tak, podpisywał te rakiety razem z gubernatorem, już nie pamiętam czy gubernatorem stanu, chyba z gubernatorem stanu. Ogromny skandal z tego wyniknął, zażądano, już nie pamiętam szef której izby, ze strony Mike'a Johnson, żądał odwołania ambasador w Ukrainy.

Tak, ale to było ze względu na to, bo to jest ten Mike Johnson cały, który, nie wiem czy pamiętasz, on był bardzo ważną postacią podczas tego wstrzymywania częściowego tego pakietu pomocowego, finansowego dla Ukrainy, dyskutowaliśmy o tym kilka miesięcy temu i on wtedy był taką figurą, którą właśnie tam złamano i który jednak poddał to pod głosowanie, no w końcu się udało ten pakiet przepchnąć, to było jasne od samego początku, ale było przy tym bardzo dużo takiej, było bardzo dużo takiej toksycznej pary PR-owej, która się przy tym, no i Mike Johnson właśnie się strasznie tutaj rozgniewał, dlatego że on wyjaśnił, że skoro on występuje z demokratycznym, to znaczy Zełenski razem z tym demokratycznym był gubernatorem stanu, on się Shapiro ma na nazwisko, ale chyba nie ma niczego wspólnego z tym cymbałem, tym szaleńcem Benem Shapiro. Natomiast on jest właśnie z partii demokratycznej i skoro oni razem tutaj występują i sobie robią takie właśnie tutaj scenki, to wygląda na to, że Zełenski się opowiada po stronie, zaangażował się w kampanię po prostu po stronie demokratów i stąd właśnie powstał ten skandal, który Mike Johnson urządził. Natomiast moim zdaniem to też jest niestety teatr taki dla ludzi niezbyt elastycznych intelektualnie, ponieważ jest oczywiste od czasu awantury, o której wspomniałeś Maciej chyba wczoraj, jeśli dobrze pamiętam, od czasu awantury pomiędzy Trumpem i Zełenskim, która skończyła się odrzuceniem przez stronę, przez kampanię Trumpa propozycji spotkania z Zełenskim właśnie. Wczoraj ja to chyba powiedziałem, jeżeli ktoś przyjeżdża do kraju, znaczy jeżeli prezydent Ukrainy przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych i zachowuje się w sposób bezczelny, arogancki i chuligański, obraża kandydata na wiceprezydenta opozycyjnego, ale nazywa go niebezpiecznym ekstremistą itd., wielokrotnie zresztą takie zaczepne obrazy w stronę Trumpa również rzucał i jeszcze chce się z nim spotkać. No oczywiście, że do tego spotkania nie dojdzie i oczywiście, że zostanie to odczytane jako opowiedzenie się po jednej konkretnej stronie sporu, znaczy udawanego można powiedzieć w dużej mierze sporu politycznego pomiędzy demokratami i republikanami, zwłaszcza w okresie, kiedy ile zostało? 38 dni do wyborów w Stanach Zjednoczonych. Więc naprawdę to są jakieś takie rzeczy, które powinniśmy traktować jako oczywiste i powinniśmy rozumieć ich oczywistość na podstawie takiej nieskomplikowanej obserwacji tego, co jest dostępne w domenie publicznej.

Więc to jest dodatkowy taki element, który moim zdaniem jest kontynuacją tej problematyki, którą tutaj omawiamy, która została właśnie zamanifestowana przez wystąpienie Zełenskiego. Ja myślę, że ONZ rzeczywiście znajduje się w głębokim kryzysie i wprawdzie wielokrotnie czytałem różne koncepcje np. ze strony rosyjskich politologów, którzy opowiadali o układaniu świata na nowo i w wielu kwestiach odwoływali się do tego, że ten aspekt rzeczywistości, działania winien koordynować bądź nadzorować ONZ.

Taki robili ukłon. Według mnie to jest ukłon fałszywy, dlatego, że jest chyba powszechna świadomość, że ONZ zdaje się jednak z tego kryzysu według mnie nie wyjdzie. Tym bardziej, że na horyzoncie Majaczy i o tym chciałbym, żebyśmy pogadali, Majaczy Briggs.

Jeśli o mnie chodzi, jeżeli ja Briggs początkowo oglądałem tak, jak on zdaje się chciał się pokazać jako współpraca ekonomiczna dużych gospodarek, które razem mogłyby przynajmniej zamieszać w gospodarce światowej jeszcze w 2000, bo Briggs zaczął się formować w 2001. Formalnie przyjmuje się, że pierwsze, że tak powiem jego ruchy to był 2009, kiedy był Briggs jeszcze, a nie Briggs. Ale w każdym razie ja myślę, że najpierw politycy, którzy szukali wspólnego języka właśnie w ramach tego Briggs, to jeszcze niedokładnie wiedzieli, czym to się skończy.

A w tej chwili kończy to się tym, że okoliczności od nich niezależne popchnęły ich do tego, bo świat oczekuje, żeby właśnie coś przyszło, co jest sprawne, co może być efektywne, co nie bez znaczenia jest silne, znaczy w takim sensie, że może reguły przez siebie wymyślone zabezpieczyć ich działanie i funkcjonowanie. I teraz dopiero Briggs razem z tymi wszystkimi członkami, które stoją w kolejce, a jest to duża kolejka, rozumie, że ciąży na nim ogromna odpowiedzialność, być może za losy nowego świata. A mówię o tym dlatego, że jak się najpierw patrzyłem, jak wspomniałem na to, jak ona, na ten ekonomiczny taki sojusz, to teraz nagle pojawiły się ku mojemu zadowoleniu festiwale teatralne, festiwale tam jakieś sportowe, sportowe igrzyska Briggs itd., itd.

Nie ma to w gruncie rzeczy znaczenia, jak to się nazywa, tylko chodzi o to, że to zaczyna być obudowywane używając jasnej nomenklatury nadbudowy. Baza już jest w gruncie rzeczy, a teraz jest tworzona nadbudowa, czyli razem będzie powstanie struktura, która naprawdę będzie gotowa według mnie jeszcze w dającej się przewidzieć przyszłości zastąpić ONZ. No Maciej, muszę powiedzieć, że moje przewidywania dotyczące sojuszu Briggs są niestety dalece mniej optymistyczne niż twoje.

Znaczy mam nadzieję, że tak właśnie w tym kierunku się to rozwinie i myślę, że potrafię tę nadzieję uzasadnić. To znaczy to nie jest tylko jakieś takie po prostu właśnie czcza nadzieja wynikająca z tego, że jestem przerażony co wyczynia amerykański imperializm. Jestem oczywiście tym przerażony i również potrafię tu argumentować.

Natomiast mam wrażenie, że z BRICSem jest trochę tak jak z sojuszem rosyjsko-chińskim, to znaczy zwłaszcza w jego początkowej fazie. Wydaje mi się, że jeszcze do niedawna pomiędzy Rosją i Chinami było o wiele więcej sprzeczności niż na jakichś takich punktów, które byłyby fundamentami właśnie trwałości tego sojuszu. Teraz sytuacja się zmieniła, chociaż w dalszym ciągu nie brakuje obszarów, w których dochodzi do poważnych scysji.

Ostatnią taką poważną scysją było usunięcie z TikToka, na który jednak Chiny mają wpływ, chociaż nie jest to oczywiście tak, jak tutaj się opowiada, że tam chińskie narzędzia i ten, ale Chiny mają tam decydujący głos. Usunięcie profili telewizji RT oraz Sputnika i chyba jeszcze jakieś powiązane tam z rosyjskimi, ale z rosyjskimi jakimiś tam tymi państwowymi konsorcjami medialnymi. I Rosja była wściekła z tego powodu.

No i tu Chiny się tłumaczą, że przecież od samego początku się omawialiśmy tak, że sankcje to my oczywiście nie nakładamy, ale dajemy jakiś tam wolny wybór naszym firmom, jeżeli chodzi o pewne działania. No i wynikło z tego już wiele kłopotów, między innymi, bo to tam TikTok to można powiedzieć, że taka symboliczna bardziej sprawa i rzeczywiście irytująca z pewnością dla strony rosyjskiej, ale tam z tymi gazociągami dalej ta sprawa się można powiedzieć wlecze, jak to będzie dokładnie wyglądało. Teraz nie ma czasu, żeby to omawiać, ale problemy różne powstają cały czas.

I to nie chcę powiedzieć, że w jakiś sposób te moje nadzieje, że jakoś się zmniejsza, ale mam wrażenie, że często bywamy właśnie wiedzeni takim zbytnim optymizmem wynikającym z chęci tego, bardzo głęboko w nas zakorzenionej, humanistycznie obudowanej i politycznie umotywowanej, żeby w końcu ta fala destrukcji, wojny i nieszczęścia, żeby się skończyła. Natomiast niestety Marx nie obiecywał nam, że tu będzie wszystko kiedyś dobrze, tylko powiedział, że jeśli się postaramy i tutaj dobrze pokombinujemy, to mamy pewne szanse. Wydaje mi się, że pewne szanse rzeczywiście są, tylko że nie chcę przez to powiedzieć, Maciej, że ty temu ulegasz, ale istnieje duża grupa ludzi powiedzmy w tej bańce antyimperialistycznej, którą obserwujemy w sieciach antyspołecznościowych, którzy strasznie się ekscytują.

Nagle usłyszą słowo dedolaryzacja i już dostają jakiegoś szmyrga zupełnego. Uważają, że tak, to teraz dedolaryzacja i zawsze się to kończy tą samą dykteryjką, że teraz tu właśnie Włodimir Włodimirowicz Putin pokona Zachód, wprowadzi Wschód, cała klasa robotnicza popiera Włodimira Putina i to już wszystko będzie dobrze. No więc dedolaryzacja oczywiście jest to proces, który jest szalenie niebezpieczny dla właściwie najbardziej niebezpieczny prawdopodobnie dla amerykańskiego imperializmu i tu znowu otwieram taki tylko krótki naraz chcę powiedzieć, że imperializm to jest system ekonomiczny, w którym żyjemy.

To nie jest polityka czyjaś. O tym kiedyś zrobię osobny wykład jakiś. Nawet ktoś mi podrzucił z komentujących, bardzo dziękuję, że ktoś o tym myśli, żebym te swoje wykłady, które planuję już od miesięcy na temat lewicy i na temat marksizmu i na temat doktryny, żebym je nazwał teza jedenasta.

Więc dziękuję bardzo za tę podpowiedź, wezmę to pod uwagę. Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś inne propozycje to również chętnie wezmę, może jakiś konkurs zrobimy. Natomiast wracając do tych spraw to dedolaryzacja owszem jest coś takiego, to się wykluwa, ale wciąż prawie 90% transakcji na świecie dotyczących surowców jest przeprowadzanych w dolarach i biorą w tym udział również w tych transakcjach dolarowych biorą udział, nie wiem czy głównie, ale na pewno w dużej mierze właśnie kraje, które należą do tego wykluwającego się spontanicznego sojuszu antyimperialistycznego.

Więc spokojnie zobaczymy. Ja nie chcę przez to powiedzieć, że ja oczekuję tego typu zmian powiedzmy w ciągu, na najbliższą wigilię albo w ciągu pięciu lat. I oczywiście zdaję sobie sprawę, że największym wyzwaniem dla BRICS w najbliższej przyszłości jest pytanie jak wzmocnić współpracę gospodarczą przy jednoczesnym radzeniu sobie z różnicami politycznymi i konfliktami między coraz bardziej zróżnicowanymi znaczy zróżnicowanym gronem członków.

Im więcej przyjmuje się nowych członków, tym właśnie więcej jest potencjalnych konfliktów i ryzyka. Ryzyka oczywiście. Już nie pamiętam, który to z moich rozmówców no daj czy nie Gracjan Cimek, ale w każdym razie powiedział, że będzie ten że ten nowy porządek, nowy świat wielobiegunowy będzie polegał na tym, że jednocześnie będzie można mieć wspólne stanowisko w jednej sprawie, a kłócić się i konfliktować w drugim.

To oczywiście będzie skutkowało potencjalnym takim jakby to powiedzieć chaosem, ale on będzie kontrolowany. Zobaczymy. Zobaczymy.

Ja mam tutaj znaczy ja mam wiele obaw dotyczących tego myślę, że o Sojuszu Briggs możemy porozmawiać może w następnym programie, bo tu zaraz tam stuknie godzina jak tak patrzę, nie mam okularów, co prawda. 51. Więc myślę, że to jest kwestia, którą warto poruszyć jeszcze nieraz.

Zobaczymy jak to wszystko się będzie. Zobaczymy jak będzie wyglądał ten szczyt w Kazaniu bodaj, który ma. Będzie 20.

No więc właśnie, ale zwróć, ale po prostu pamiętajmy o tym, że już teraz no właśnie już nastąpiło kilka takich poważnych potknięć, czy to dotyczące wspólnej waluty, czy dotyczącej właśnie waluty cyfrowej, czy ona ma być cyfrowa, czy wiele naprawdę różnych problemów, a poza tym nie zapominajmy jeszcze o bardzo ważnej kwestii. Imperializm nie śpi. To nie jest tak, że polityczni, którzy no są beneficjentami najważniejszymi właśnie z systemu imperialistycznego, że oni, no oni zostali osłabieni poważnie, ale to nie znaczy, że im zostało coś wytrącone w ogóle z rąk.

Zwracam uwagę, że 7 października minionego roku, zaraz stuknie nam właśnie tutaj pierwsza rocznica, doszło do gwałtownego, do gwałtownej wojny na Bliskim Wschodzie, na którą Stany Zjednoczone nie były przygotowane. I wszyscy, już pamiętam jak tu przepowiadali, o teraz to już Stany Zjednoczone, to wszystko do piachu idzie i tak dalej. Okazało się, że całkiem sobie sprawnie radzą i jeszcze nie dość, że ogarniają temat na tyle, na ile im pozwalają okoliczności, to jeszcze umożliwili właściwie Izraelowi realizację takiego ich jakiegoś polityczno, polityczno-religijno jakiegoś celu, nie wiem jak go nawet określić takiego, czyli przeprowadzenie czystki etnicznej na razie metodami ludobójczymi, prawdopodobnie później dojdzie do jakiegoś wypchnięcia tej resztki, która jeszcze nie została zabita gdzieś tam na Synaj, no zobaczymy.

To moim zdaniem powinno dać każdemu do myślenia, żeby jednak podchodzić do tego z pewnym poczuciem proporcji. To są, Zachód jest bardzo silny, Stany Zjednoczone są bardzo silne i oczywiście mają w tej chwili straszne problemy wewnętrzne i jeżeli chodzi o możliwość dalszej takiej dalszego sprawowania tej dominującej roli w takim wymiarze jakby chciały, ale to nie znaczy, że sprawa została załatwiona. I też determinacja przywódców krajów antyimperialistycznych nie wiadomo czy zostanie utrzymana na tym samym poziomie.

Ja słyszę, widzę wśród naszych komentujących bardzo często takie wezwania, które rozumiem emocje, która za nimi stoi, ale byłbym ostrożny. Wezwania, że teraz Putin kiedy tam poluzował trochę politykę wizową to jedźmy wszyscy i tam i będziemy mieli spokój. Ja mówię chwileczkę.

Poczekajcie, zobaczymy co będzie za powiedzmy pięć lat. Poczekajcie i wtedy będziecie w stanie ocenić gdzie Rosja rzeczywiście stoi, kto zamiast Putina jaką będzie prowadził politykę, bo to jest wszystko na razie. Nie chcę powiedzieć, że jest patykiem na wodzie pisane, bo to byłaby oczywista demagogia, ale trwałość tych efektów, które zostały zabezpieczone dotychczas, jeżeli chodzi o konfrontację z imperializmem, moim zdaniem ona nie jest taka stuprocentowa.

I to jest najważniejsza konkluzja, którą właśnie powiedziałeś. Tylko macie i chcę ci powiedzieć, że to co ty powiedziałeś, że będzie można się dogadywać w niektórych sprawach, a w niektórych nie będzie można i to będzie chaos. W ramach BRICS może coś takiego rzeczywiście nastąpi, natomiast ja jestem pełen obaw co do tego w jaki sposób będzie wyglądała przyszłość kolektywnego zachodu, do którego no lens, wo lens, po prostu jesteśmy zapisani, bo według mnie tutaj na podstawie oczywiście jak już tu obserwujecie, jeśli ktoś ma inne informacje to proszę mi to przekazać, a naprawdę szykuje się jakaś mroczna taka cyberdyktatura i to jest przerażające.

To jest w ogóle rzecz, o której trzeba jeszcze oddzielnie powiedzieć. Ale chcę powiedzieć, że taka cyberdyktatura, która jest dosyć dobrze uporządkowana i która jest rzeczywiście dyktaturą, a zapowiada się na to, że możliwe jest wytworzenie takiej jakiejś tutaj powiedzmy tkanki ustrojowej czy architektury, to by oznaczało, że sojusz BRICS będzie miał dodatkowy problem, dlatego że jest centralizowana zachodnia dyktatura, w której mamy podporządkowane, oduraczone kompletnie społeczeństwo, które kompletnie nie jest świadome tego, co się dzieje wokół nich, ani na świecie tym bardziej. To jest organizm, który może być silniejszy, w sensie takim łatwiej sterowalny i tym samym bardziej niebezpieczny, jeżeli chodzi o jakieś konfrontacje na polu międzynarodowym.

Wszystko to są bardzo ważne tezy, które postawiłeś i nie sposób ich nie brać pod uwagę. No, ale bez naszych marzeń nic się nie zmieni, więc zacznijmy zacznijmy choćby marzyć, a potem przekształćmy to w działania, głęboko wierzę, że jednak imperializm padnie, choć masz rację, on jest ani nie oddał pola, ani nie jest bez siły, ani nie jest powalony choćby na klęczki. No, ale właśnie jaka determinacja będzie po stronie antyimperialistycznej, też tego jeszcze nie wiemy, tym bardziej, że Rosja na przykład jeszcze sama nie wie, czego ona chce.

Tak, tak, tak, to też o tym musimy koniecznie porozmawiać. Pozwól mi tylko dwa dosłownie słowa, z 30 sekund, wiem, że musimy kończyć koniecznie, ale chciałem o tym powiedzieć, bo już nie będzie okazji później, że Wall Street Journal opublikował dosyć duży artykuł i to jest moim zdaniem bardzo ważne i tutaj poddaję to po prostu pod jakąś refleksję tobie i oczywiście naszym widzom i widzom. No, Wall Street Journal napisał, że większość większość przywódców zachodnich, gdy zetknęli się z planem tym, niepokojowym planem, tylko tym strategią zwycięstwa Zełenskiego, no, nie pozostała pod zbytnim wrażeniem.

No tak bym powiedział, że są Ławrowa. No, więc jeżeli tak już zostało. Natomiast któraś inna gazeta amerykańska, niestety nie wynotowałem sobie tego, ale mogę napisać później w komentarzu.

W innym amerykańskim ważnym publikatorze został przywołany jakiś anonimowy przywódca zachodni, który podobno tak powiedział, wydaje mi się, że to było w Washington Post. Sprawdzę, ale dam tutaj, w komentarzu napiszę później. Ważny przywódca zachodni powiedział, że gdy tylko się zetkną, nie powiedzieli który to, ja obstawiam, że któryś europejski oczywiście, ale że gdy tylko zobaczył ten plan właśnie zwycięstwa Ukrainy, to powiedział, Jezu, musimy zadzwonić do Putina.

Więc to jest taki tutaj ważny element. No i rzecz, do której może wrócimy, ponieważ zależałoby mi ewentualnie na tym, jakie były reakcje Ławrowa na to, bo Ławrowa się uzewnętrznił. Jakie były reakcje na to, co my wczoraj też po łebkach trochę potraktowaliśmy, jeżeli chodzi to było tuż przed naszym nagraniem, a propos tej zmiany strategii nuklearnej i Putina, pamiętasz, dyskutowaliśmy, czy to było raczej na użytek wewnętrzny, czy zewnętrzny, w jaki sposób, no to dzisiaj już wiadomo, dzisiaj już wiadomo, że niektórym zadrżało gdzieś tam w kolanach i trochę się pogadamy o tym, nie wiem, czy jutro, bo jutro chyba z Krzysztofem będziemy rozmawiać, ale w sobotę na pewno.

No dobrze, no to o tym w takim razie, no ja w sobotę niestety nie będę mógł, tak że być może porozmawiamy o tym po prostu w niedzielę podczas live'u, ale chcę tylko, żeby tak, i ostatnia rzecz, którą powiem, no to, że Pieskow wystąpił bardzo radykalnie, kiedy go tam pytano o różne rzeczy dotyczące właśnie tego, co tam na ONZ-cie i tak dalej, i powiedział w taki, no w taki moim zdaniem dający, znaczy, łatwo zrozumiały przez wszystkich sposób powiedział, że Rosji do niczego nie da się nigdy zmusić i moim zdaniem to jest takie przesłanie, które można powiedzieć, że generuje pewne nadzieje. Zdążyliśmy przed sześćdziesięcioma minutami. Dziękuję Ci bardzo Bojan za dzisiejszą audycję, Państwu dziękuję za za obejrzenie tejże, będziemy wdzięczni za lajkowanie, będziemy wdzięczni za subskrybowanie, jesteśmy niesłychanie wdzięczni Państwu za Waszą aktywność, jesteśmy niesłychanie wdzięczni tym wszystkim, którzy nas wspierają finansowo, prosimy, broń Boże, z tego nie rezygnować, bardzo to jest potrzebne, a w niedzielę albo w przyszłym tygodniu porozmawiamy jeszcze o pewnych niebezpieczeństwach, które wiszą nad naszym kanałem i podamy kilka być może rozwiązań, nie wiem czy na tacy, ale w każdym razie zaproponuję.

Dziękuję serdecznie, pozdrawiamy i kłaniamy się do następnego odcinka. Do widzenia.